środa, 3 grudnia 2014

Karol Wielki (Gabriela)





   Jestem najwybitniejszym władcą Franków z dynastii Karolingów, a nazywam się Karol Wielki. Urodziłem się 2 kwietnia 742 roku. Mym ojcem był Pepin Krótki, a matką Bertrada z Laon. Mam żonę, która się zwie Hildegarda oraz syna Ludwika Pobożnego. Po mej śmierci to on obejmie tron. W 769r. zostałem królem, a w 800r. Papież Leon III koronował mnie na Cesarza. Koronacja miała świadczyć o odrodzeniu się jedności chrześcijan na zachodzie. Stworzyłem pierwsze chrześcijańskie europejskie imperium, które zarazem było pierwszym zachodnim imperium od czasu upadku Cesarstwa Rzymskiego.                                                          Swój przydomek zawdzięczam nie tylko dokonaniom dyplomatycznym i militarnym, ale i posturze, gdyż mam ok. 192cm wzrostu. Jestem bardzo walecznym władcą i podbiłem już wiele terenów. Jestem już po starciu z Sasami, których zmusiłem do przyjęcia wiary chrześcijańskiej, z Longobardami co przyczyniło się do umocnienia mego autorytetu w Rzymie oraz z Arabami. Pokonałem również Bawarów, Awarów i Słowian połabskich, narzucając im swoje zwierzchnictwo i jednocześnie umacniając granice państwa na Łabie i Dunaju. W swoim państwie sprawuję rządy osobiste, a ziemię traktuję jak swoją własność. Otacza mnie liczny dwór. Państwo dzieli się na hrabstwa i księstwa. Wprowadziłem do obiegu drobną monetę z czystego srebra, czyli denar. Wartość denara dzięki mnie połączyła się z pieniądzem obrachunkowym i stała się także reformą miary i wagi. Karoliński system monety przyjął się w całej ówczesnej Europie. Jak tylko mogę dbam o stan gospodarki kraju i o zapewnienie mojemu skarbowi stałych dochodów. Do moich zasług należy także podwyższenie poziomu nauki w szkołach klasztornych .                                                                                                                   Do swej armii przyjmuję każdego obywatela, który posiada ziemię i ma 21 lat. Służba w moim wojsku jest długa i uciążliwa, gdyż wojny moje trwające cały czas.                                                Nie posiadam żadnej stałej rezydencji, lecz najwięcej czasu spędziłem w Akwizgranie, który ozdobiłem pięknymi budowlami.                                                                                                                   Nie krótko po mojej śmierci państwo rozpadło się z wyniku nietrwałości gospodarczej. P dojściu do wniosku, że państwo nie może dalej funkcjonować, podzielono je między spadkobierców Ludwika. Akt ten dokonany został w Verdum, doprowadził do rozpadu mojego państwa, na które tak ciężko pracowałem i dał początek rozwojowi trzech odrębnych państw: Niemiec, Włoch, Francji. 




                                                                     Mój portret
                                           


Lancelot (Zuzanna)

Nazywam się Lancelot jestem synem króla Bana z Benoic, a więc księciem z urodzenia. W dzieciństwie zostałem porwany przez czarodziejkę Vivianę, która mnie wychowała. Od 18 roku życia przebywałem na dworze króla Artura, gdzie nadano mi imię Lancelot. Moją odwzajemnioną miłość była królowa Ginewra żona króla Artura.Ta miłość, jako grzeszna, zamknęła mi możliwość zdobycia Świętego Graala oraz doprowadziła później do wygnania z Brytanii. Mimo to  pozostałem na tyle prawy, iż zdołałem cudownie uleczyć rycerza zwanego Urrey z Węgier, którego mógł uzdrowić tylko największy rycerz świata. Byłem ojcem Galahada , którego spłodziłem na skutek intryg czarodziejki Brisen. Omotała mnie ona winem z domieszką ziół, tak abym wziął Elaine z Corbenic za Ginewrę. Mój syn był w pewnym sensie ucieleśnieniem najlepszych cech mojego charakteru i jedynym rycerzem, któremu udało się mnie pokonać.Gdy Agravain i Mordred podstępem wydali mój związek z Ginewrą, uciekłem a Ginewra została skazana na spalenie na stosie. Lecz ja na to nie pozwoliłem wraz z kompanami uratowałem ją przed śmiercią, zabijając przy tym kilku Rycerzy Okrągłego Stołu. Wtedy król Artur zwrócił się przeciwko mnie i obległ mój zamek. Po pewnym czasie wyrzekłem się Ginewry i udałem się na wygnanie. Tam dowiedziawszy się, że Ginewra złożyła śluby zakonne, więc zostałem pustelnikiem.


                                                            
                                                                                                                Mój miecz Arondight.

Ulrich von Jungingen (Martyna)

Ulrich von Jungingen
     Jestem wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego. To ja, brat Konrada von Jungingen'a.
     Rezydowałem w Człuchowie, w latach 1396-1404 byłem komturem Bałgi, a później wielkim marszałkiem i komturem Królewca, z czego jestem dumny. Mój brat - Konrad nie wierzył we mnie. Uważał, że jestem głupcem. Nie chciał, abym został jego następcą! Jednakże w 1407 roku zostałem wielki , nieustraszonym, niepowtarzalnym, przystojnym, walecznym, silnym mistrzem Zakonu krzyżackiego. Jestem poważnym człowiekiem , który dąży do władzy i nienawidzi sprzeciwu.

     To ja wzmocniłem nasze państwo i dokonałem wielu zmian, na wypadek konfliktu z Polską.
     15 lipca 1410 rok - Grunwald , wtedy zginąłem. Tego dnia moja przygoda z życiem dobiegła końca.

Oliwier (Julia)

Jam jest Oliwier, wierny druch i przyjaciel Rolanda, narzeczony jego siostry Ody.Ponad  

wszystko cenię sobie, wierność , lojalność i oddanie.Obowiązki względem ojczyzny, 


poddanych i przyjaciół, są tym, na czym najbardziej mi zależy.Sztuka walki jaką 


opanowałem, obowiązki wojenne, staram się wykonywać z roztropnością , bacząc na losy 


kraju i poddanych.Jako rycerz i mężczyzna silny, dobrze zbudowany, posiadam miecz swój 


wyjątkowy. Nazwałem go "Hauteclaire" (Jasny wysoki) .Dla swojego kraju- Francji , Króla i 


poddanych jestem w stanie oddać życie. Po wielu latach doświadczeń w walce, kieruję się 


roztropnością w boju, troską o poddanych i darem który otrzymałem, czyli darem 


przewidywania. Posiadłem swego rodzaju intuicję ,która karze mi skłonić Rolanda do 


zadęcia w róg i przywołanie wojska Króla Karola na pomoc. Roland nie chce wysłuchac 


mych rad, przyjdzie nam stanąć ramię w ramię i walczyć z przeważającymi siłami wroga, 


choćbym miał zginąć w walce.







Galahad (Dawid)

Jestem Galahad sławę swoją zdobyłem gdy odnalazłem kielich Chrystusowy (święty Graal) . Jestem synem Lancelota. Zostałem wychowany przez kapłanki oraz przeróżnych kapłanów Graala . Znałem Pismo Święte niemal na pamięć. Byłem szkolony przez najlepszych rycerzy, więc sztuka walki niebyła mi obca.


Zdobyłem miecz boleści. Mogłem go posiąść ponieważ miałem czystą duszę.

Również zdobyłem tarczę z wizerunkiem wielkiego czerwonego krzyża.

 Mnie zostało przepowiedzone  że tylko ja zasiądę na Stolicy Zguby. Także miałem dobre umiejętności strzeleckie. Brałem udział w tylko jednej bitwie. Była to obrona klasztoru przed najazdem barbarzyńców.
   

Leonidas (Jakub J.)

Jam jest Leonidas syn Anaksandrydas mym potomkiem jest Kleomenesa ma druga żona urodziła mi następnych dziedziców tronu Dorieusa , Leonidasa i Kleombrotosa. Ale nie nacieszyłem się mymi potomkami za długo bo doszły do mnie słuchy że armia Perska pod wodzom króla królów Kserksesa 
naciera na Grecie niszcząc wszystko co stanie im na drodze. Zebrałem  najlepszych swych wojowników i ruszyliśmy do walki z wrogiem. Ze mną  i moimi żołnierzami towarzyszyły nam inne armie z innych miast państw. 300 hoplitów spartańskich i 1000  lekkozbrojnych periojków, 500 hoplitów z Mantinei, 500 z Tegei, 120 z Orchomenos w Arkadii, 1000 innych Arkadyjczyków, 400 Koryntian, 200 hoplitów z Flejus i 80 z Myken ponadto do wojsk mych należał kontyngent z 700 żołnierzy z Tespiów, 1000 z Malis, 1000 z Fokidy.






Niestety, pomimo  naszego bohaterstwa, zostaliśmy zdradzenia, dlatego odesłałem większość armii i pozostałem  wraz z trzystoma Spartanami, tyluż Helotami oraz siedmioma setkami Tespijczyków aby osłaonić odwrót pozostałych.
Walczyliśmy dzielnie, ale zginęliśmy wszyscy, nie na daremnie, nasza ofiara stała się zbawieniem dla pozostałych. 









 W miejscu naszego boju potomni wystawili nam pomnik, na którym umieścili napis

Przechodniu, powiedz Sparcie, tu leżym jej syny,
prawom jej do ostatniej posłuszni godziny. "

 


Roland (Wojciech)

Kiedy ruszyliśmy na wroga w imię boże, czułem się jak zwycięzca.
Lecz potem, kiedy zostałem sam śmiertelnie ranny na tym wzgórzu, czułem tylko jedno...
trzeba ostrzec króla przed zdrajcą.
I kiedy moje oczy zalewała krew, ja jeszcze dąłem w róg...
Potem musiałem zrobić już tylko jedną rzecz , musiałem zniszczyć swój święty miecz, swojego wiernego towarzysza...
Dłoń czuła siłę płynącą z relikwii ukrytych w rękojeści...czułem cały ich moc, ale śmiertelna rana była silniejsza.
Zamachnąłem się i całą siłą uderzyłem ostrzem w skałę...nic, żadnej rysy na tym świętym ostrzu. Muszę go zniszczyć, złamać. Nieprzyjaciel nie może go dostać.
Pomóż mi Boże...modliłem się szepcząc zakrwawionymi ustami. Wyciągnąłem ku niebu rękawicę, weź ją Panie jako mój dar dla Ciebie.
Nic już nie widzę, oczy zalała krew, nie mam siły podnieść ręki z mieczem. Modlę się tylko....
Tak, tak....... moje modlitwy wysłuchane. Aniołowie zabierają rękawicę i unoszą ją do Boga. Podążam za nimi....