wtorek, 29 marca 2016

Początki dyrektora Kriestoobriadników, w gimnazjum.


CC All right reserve
CC All right reserve
Po wakacjach letnich we władzach gimnazjum w Klerykowie doszło do gruntownych zmian personalnych. Najważniejsza z nich dotyczyła stanowiska dyrektora szkoły. Po przejściu dotychczasowego dyrektora na emeryturę, zastąpił go Kriestoobriadnikow. Przy pomocy nowego inspektora Zabielskiego zaczął on realizować szeroko zakrojoną i skuteczną politykę rusyfikacji. Już w rozpoczynającej rok szkolny mowie uroczystej dał się poznać słuchaczom jako gorący patriota rosyjski. Realizowana przez niego polityka rusyfikacji opierała się na metodzie „kija i marchewki”. Z jednej więc strony, przy pomocy Zabielskiego, wprowadził Kriestoobriadnikow daleko idącą kontrolę i inwigilację uczniów. Dokonywano rewizji stancji uczniowskich, a samych uczniów śledzono i bezustannie nadzorowano. Jednym z najważniejszych efektów działań dyrektora było całkowite wyparcie z uczniowskich stancji książek w języku polskim. Dyrektor nie wyrażał także zgody na obecność uczniów na polskich sztukach wystawianych w miejscowym teatrze. Z drugiej jednak strony, Kriestoobradnikow czynił wiele, by zdobyć sympatię i zaufanie swoich podopiecznych. Okazywał daleko idącą wyrozumiałość, a nawet pobłażliwość wobec różnych uczniowskich wybryków. Bardzo często winy darowywał, a jeśli już nie miał takiej możliwości, starał się traktować winnych z ojcowską wręcz troską i łagodnością. Dotyczyło to zwłaszcza sytuacji, gdy chodziło o rozstrzygnięcie sporu między uczniem i nauczycielem Polakiem: dyrektor Kriestoobriadnikow stawał wówczas zawsze po stronie ucznia, a nawet w sytuacjach, w których wina ucznia była ewidentna, wstawiał się za nim i upraszał nauczyciela Polaka, aby ten darował winę uczniowi. Najważniejsze były działania Kriestoobriadnikowa mające na celu propagowanie kultury rosyjskiej, tak wśród wszystkich mieszkańców Klerykowa, jak i w szczególności wśród uczniów podległego mu gimnazjum. Najważniejszym instrumentem w realizacji tego celu były spektakle teatralne wystawiane w języku rosyjskim. Polscy uczniowie obecni na tych przedstawieniach bywali przez Kriestoobriadnikowa zapoznawani z rosyjską elitą miasta. Wywierało to na wielu uczniach ogromnie wrażenie i nastawiało pozytywnie wobec idei rusyfikacji.

Syzyfowe Prace - Wojciech W.















#1 - NonCommercial, Attribution, NoDerivatives
#2 - NonCommercial, Attribution, NoDerivatives



Był to zwykły zimowy dzień , śnieg leżący na poboczach drogi i na samej drodze był już prawie roztopiony ale Radek nie zwracał na to uwagi , miał ważniejsze rzeczy do zrobienia, ,
był w trakcie podróży do Borydowa.
Jak na razie po drodze nie spotkał żadnych niebezpieczeństw, ale droga była jeszcze długa.
Nagle po prawej stronie drogi zauważył ruch , zatrzymał się myśląc że ktoś do niego idzie.
Lecz to nie był człowiek , na drogę wyskoczył całkiem duży pies. Ostrożnie podszedł do Radka i zaczął go wąchać. Radek nie do końca wiedząc co robić, zaczął głaskać psa. Rozejrzał się za właścicielem, kiedy nagle zobaczył człowieka w żołnierskim mundurze, który powoli szedł w jego stronę. Był to na pewno jakiś inspektor czy ktoś taki.
[Inspektor] - Witajcie obywatelu , dokąd idziecie?
[Radek] - Do Borydowa, mam tam sprawy do załatwienia.
[I] - Hm... nie polecam. Rosjanie robią tam istne czystki , okazało się, że wiele osób w Borydowie czyta zakazane książki i działa przeciwko naszym okupantom.
[R] - Ale ja muszę , to pilne.
[I] Przecież nie zatrzymuję. To tylko przyjacielskie ostrzeżenie.
[R] - A tak właściwie to dlaczego tam nie jesteś? Wyglądasz na jakiegoś inspektora. Masz Rosyjski mundur.
[I] - Mam tu stać i mówić ludziom, że jeśli pójdą dalej to już są straceni.
Nie zwracając uwagi na inne pytania Radka poszedł w swoją stronę, zostawiając chłopaka samego. Radek jeszcze nigdy tak szybko nie podjął decyzji, żeby posłuchać nieznajomego.











 

poniedziałek, 28 marca 2016

,,Miłość Andrzeja Radka'' - Marcin S.


 BY-ND Flickr, Clarie Murphy










BY-NC Flickr, Cams











Andrzej Radek po zdaniu matury poszedł na uniwersytet Jagieloński. Obiecał to sobie po śmierci Kawki. Jędrek dotarł do Krakowa. Był świt. Słońce powoli wynurzało się za horyzontu. Miasto było powite lekką, poranną mgłą. Na końcu brukowanej drogi, znajdującej się pomiędzy kamienicami był stary budynek. Był to budynek uniwersytetu Jagielońskiego zbudowanego z czerwonych cegieł. Budowla miała dwa piętra, nad wejściem wisiał kamienny orzeł - herb polski. Na drugim piętrze już zaczynał się wykład, gdy nagle do sali wszedł wysoki, umięśniony blondyn. Był ubrany w niebieski stary mundur. Na plecach miał drewniany, poobijany plecak. To był Jędrek. Rozejrzał się po sali i zobaczył jedyne wolne miejsce przy ścianie. Usiadł tam. Podczas mowy rektora Andrzej zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Wtedy ujżał że koło niego po prawej stronie siedzi piękna studentka. Miała brunatne włosy. Radek zakochał się od pierwszego spojrzenia. W tajemnicy przed wszystkimi spotykali się po wykładach. Ona pomagała mu z matematyką, a on jej dawał korepetycje z rosyjskiego. Lecz miłość ta była krótka. Ukochana Andrzeja została aresztowana, ponieważ uczyła po polsku młodszych polaków, utrudniała rusyfikacje i pożyczała im książki zakazane. Jędrzej szedł akurat do niej, gdy zobaczył jak wyprowadza ją policja. Szybko do nich podbiegł.
 - Co się stało? - ledwo co wydukał zaskoczony Andrzej - Dlaczego ją aresztujecie?
- Takie rozkazy - odpowiedział niewzruszony policjant - Podobno podburzała ludzi przeciw carowi
 - To nie prawda - krzyknęła sympatia Andrzeja - nie słuchaj ich!
 - Zamknij się! - warknął drugi, niższy policjant - a może ty jej pomagałeś?
 - Nie - odparł nie pewnie Andrzej - ja nie mam nic z tym wspólnego Po aresztowaniu Jędrek się załamał i opuścił w nauce. Zdołowało go to że dał im zabrać swoją miłość i wyparł się jej. .

sobota, 26 marca 2016

Biruta na górce u Gontali. Alina .R



sarah_jordan, CC BY NO ND








Yussif Arellano ,CC BY NO ND




Lemsipmatt , CC BY SA






Kirrus,CC BY SA
Nastał kolejny piękny dzień ,Marcin Borowicz wstał taki wypoczęty i wyspany z uśmiechem na twarzy jakiego dawno nie miał .W gimnazjum na lekcji Radek zapytała się Borowicza , R: dlaczego jest taki od rana uśmiechnięty ?,(a Marcin odpowiedział ) B: postanowiłem się w końcu odezwać do Biruty i zaprosić na górkę u gontali. R :Po co nam tam ona ?,Ale tak to fajnie że się do niej odezwiesz ale myślę że lepszym pomysłem było by gdybyś z tym zaproszeniem do gontali zaczekał . B:Dlaczego mam z tym zaproszeniem zaczekać ? R:Nie wolał byś z nią porozmawiać ,dowiedzieć się coś o niej zobaczyć czy jest zainteresowana znajomością z tobą B:Masz racje zaczekam, ale dzisiaj do niej zagadam a za 3 dni zaproszę ją. Po skoczeniu lekcji chłopcy spotkali się na górce u gontali .To był młyn ,jest on wysoki ,ale w środku jest średnio-mało miejsca .W środku młynku były stare meble a w nich poukrywane polskie książki .Chłopcy rozmawiali o tym jak nie narażać się inspektorowi i dyrektorowi .Chłopcy nie dokończyli rozmowy ponieważ ktoś się kręcił przy młynie .Marcin szedł przez park do kwatery ,zobaczył w parku czytającą książkę Birute więc usiadł przy niej i zaczął czytać. B:(Marcin postanowił się przełamać i odezwać do Biruty)Hej jestem Marcin Borowicz ,a ty jak się nazywasz ? A:Jestem Anna Stogowska ale wszyscy mówią Biruta ,miło mi cię poznać B:Zauważyłem że bardzo często czytasz książki ? A:Tak a nawet bardzo często czytam B:Dlaczego czytasz ? A:Czytam ,bo pozwala mi to się przenieść w miejsce o którym czytam ,sam spróbuj :) B:nie muszę od też bardzo lubię czytać. Zaczął padać deszcz a Marcin i Biruta siedzieli na ławce i rozmawiali .Kiedy zaczęło się ściemniać Marcin postanowił odprowadzić Birute do domu , i tak zrobił .Pod domem Biruty, Marcin zapytał się Anny czy jutro pójdzie z nim do młyna na górce u Gontali ,Anna się zgodziła . To była bardzo kluczowa sytuacja pogniewasz Marcin od Dawna chcę się przedstawić i poznać z Biruta i w końcu to zrobił ,stali razem pod domem Biruty w lekkim strachu przed tatą Biruty .Marcin był cały mokry ale i uśmiechnięty i szczęśliwy ,Biruta tez była mokra i szczęśliwa że Marcin w końcu się do niej odezwał i spędzili miło czas na rozmowie .Na drugi dzień ,po lekcjach Marcina i Biruty wybrali się do młyn. W Młynie tak się spadało Birucie ze nie chciała wyjść bo Marcin zaczął jej czytać po polsku literaturę polską.

Syzyfowe Prace (Pierwsze dni w Rosji Biruty) - Bartosz.S

....Mariusz Kluzniak, BY-NC-ND
....
Jim Clark, BY
Biruta wyjechała do Rosji z niechęcią na prośbę ojca pozostawiając przyjaciół i ukochanego Borowicza. Pierwsze dni Biruty w Rosji bardzo ciężkie, tęskniła za szkołą, znajomymi i za krajem. W głębi duszy czuła się Polką i nie było jej łatwo przyzwyczaić się do nowego otoczenia. Nie mniej jednak dla dobra ojca i rodzeństwa starała się nie okazywać smutku i poznać nowe obyczaje. Ponieważ była nieśmiała i zamknięta w sobie nie umiała nawiązać kontaktów z innymi rówieśnikami. Na szczęście okazało się, że nie daleko, w kamienicy obok jej sąsiadką jest dziewczyna, która była w podobnej sytuacji i również pochodziła z Polski. Dziewczyny od razu przypadły sobie do gustu. Okazało się również ,że są zapisane do tej samej szkoły. Codziennie razem chodziły do szkoły i siedział razem w tej samej ławce. Po paru tygodniach poznała również nowego kolegę który dopiero dołączył do klasy, po miesiącu znajomości zaczęli ze sobą chodzić a Biruta powoli zapominała o dawnej miłości. Jak się okazało pierwsze dni w obcym kraju nie były takie straszne. Biruta nie potrzebnie się martwiła. Mimo wszystko w głębi duszy marzyła o powrocie do Polski.

czwartek, 24 marca 2016

Martyna ,,Syzyfowe prace" (fanfik pt. ,,Jeden dzień z życia młodego Nogi'')


French World Citizen, Flickr CC BY ND
soundslogical, Flickr CC BY SA ND
             Kiedyś, dawno temu żył młody, pewny siebie, wysoki chłopak. Nazywał się Szymon Noga. Nie było człowieka w okolicy Gawronek, który by go nie kojarzył. Szymon słynął z polowań, był młodym, zapalonym myśliwym.                                                                                                                   Pewnego dnia, Noga wybrał się do lasu. Oczywistym jest, że nie na zbieranie grzybów, tylko na wielkie polowanie, o którym marzył całymi dniami odkąd skończył mu się szlaban domowy. Młodzieniec miał świadomość, że za plecami ma ochroniarzy, jak to w szlacheckich rodzinach, ale to go nie zniechęcało do ucieczki w las. To był piękny, majowy poranek i Noa nie miał zamiaru nie skorzystać z tej okazji. Szymon wyciągnął spod łóżka strzelbę. Strzelba wręcz lśniała, bo Noga bardzo o nią dbał. Po wyciągnięciu broni Szymon z zachwytem i szczyptą adrenaliny schował się za gankiem z nadzieją, że nikt go nie zauważy. Plan się powiódł. Następnie cichutko, na paluszkach wyszedł z domu i na dobre przekroczył bramy posiadłości. Oblewała go wewnętrzna duma i radość z powodu powodzenia głównej części swojego planu na ten dzień.                                                      Po tym incydencie pozostało mu pójść na polowanie, ale przedtem wziąć ze sobą swojego przyjaciela. Najlepszym kolegom Nogi niegdyś był Franek Stasiuk. Szymon bardzo lubił Franka, ale rodzice Nogi nie akceptowali tej przyjaźni, bo uważali, że ma na chłopca zły wpływ, poza tym rodzina Stasiuka była niższym szczeblem społecznym. Pomimo wielu wcześniejszych upomnień w związku z tą przyjaźnią, Noga nie miał zamiaru jej kończyć. Chłopcy zawsze spotykali się pod starą topolą, skąd wyruszali do lasu na polowania i tak też było tym razem. Młodzieńcy tamtego dnia nastawili się głównie na kaczki. Zawsze przed łowami określali na jakiej zdobyczy im zależy głównie. Gdy chłopcy dobiegli już ścieżyną do najlepszego miejsca na swoje działania, schowali się w krzakach i czekali. Franek był z Szymonem umówiony, że, jak któryś ujży kaczkę to krzyczy i strzela. W ten sposób szybciej mogli namierzać swą zdobycz. Po kilkunastu minutach pojawiły się pierwsze, latające nad strumieniem w lesie ofiary. Dla chłopców była to nie tylko rozrywka, ale także rywalizacja pomiędzy nimi. Pierwszą kaczkę postrzelił Noga, jednak zaraz potem następną dorwał Stasiuk.                   Finalnie młodzi mężczyźni upolowali 7 kaczek z czego jedną nie można było stwierdzić, który postrzelił, więc uznali tamtą wycieczkę remisem. Potem, jak zawsze wracając dumnie z polowania, chłopcy przechadzali się po domkach w bocznych uliczkach i sprzedawali kaczki. Mieli już parę lokalizacji, które były sprawdzone pod względem kupna ich zdobyczy. Wszystkie pieniądze, które podczas tego zbierali, zostawały dla Franka, ponieważ Szymon zawsze miał pieniędzy pod dostatkiem, a Stasiukom czasem na chleb brakowało. Gdy już sprzedali wszystkie kaczki, powoli wracali do domów. Podczas powrotu nie było czasu na nudę, ponieważ ciągle opowiadali sobie nawzajem swoje historie na temat polowania, czy tego, co się dzieje u nich w domu.                                      
           Podczas tej miłej pogawędki chłopcom przerwał rozmowę widok pięknej dziewczyny. To była Jadzia Pakulska, najładniejsza dziewczynka w Gawronkach. Miała lśniące dwa, blond warkocze i piękny, duży uśmiech. Szła z koszyczkiem, pewnie do sklepu. Franek i Szymon nie mogli się napatrzeć, co dziewczyna szybko zauważyła i skręciła w inną ulicę. Ten gest Jadwigi bardzo zaniepokoił lub wręcz zniesmaczył młodych myśliwych. Do końca drogi powrotnej Panowie mówili o dziewczynie. Nawet nie zauważyli, że piąty raz przechodzą obok starej topoli. Kobietka namieszała im w głowach. Po pewnym czasie Franek zwrócił uwagę, że trzeba rzeczywiście iść już do domu, bo się robi ciemno.                           Młodzieńcy żegnając się stwierdzili, że następnego dnia nie pójdą polować tylko spróbują porozmawiać z piękną, niebieskooką Jadzią i może się do nich przekona.                                                             Tamten dzień skończył się dla Nogi wyjątkowo dobrze i potem wspominał go przez kilka następnych lat.

Syzyfowe prace- Zuza


BY,Flickr,Loz
.BY,Flickr,Moyan Brenn
 Pewnego słonecznego marcowego dnia Marcin Borowicz z matką przyjechał do gimnazjum klasycznego w Klerykowie  na egzamin. Kilka dni później po egzaminie z języka polskiego Marcin zamieszkał u Starej Przepiórzycy na stancji. Marcin był bardzo pilnym uczniem w szkole, lecz nie uczuł się dobrze ani w szkole ani na stancji. Jego koledzy źle go traktowali a Marcin przez to czuł się samotny i przez to że nie mógł zobaczyć się z rodzicami. Pewnego dnia do stancji przyjechała matka Marcina, gdy weszli do środka stancji nagle coś zwróciło ich uwagę. Dziwny zapach roznosił się po całej stancji. Z każdą chwilą zapach był coraz bardziej intensywny.
Nie musieli czekać długo aby zorientować się, że w powietrzu unosi się dym. Zdawało się, że jego źródło znajduje się w kuchni z kominka. Marcin  pobiegł szybko do kuchni a matce kazał wyjść na dwór. Gdy Marcin dotarł do kuchni stara Przepiórzyca stała na środku kuchni otoczona ogniem, Marcin pobiegł szybko do łazienki i zaczął gasić płomienie wiadrami wody ale to nic nie pomagało ogień rozprzestrzeniał się. Przepiórzyca miała już poparzone ręce, nic już nie dało się zrobić. Przepiórzyca krzyczała żeby Marcin uciekał, żeby ją zostawił bo i tak już nic nie zdziała. Marcin po kilku minutach wyszedł ze stancji kilka minut później cała stancja była już w płomieniach. Marcin nie mógł pogodzić się z tym, że zostawił tam panią Przepiórkowską. Niedługo po tym zbiegli się ludzie i pomagali jak tylko mogli. Po długich godzinach ugaszania pożaru w końcu się udało . Matka Marcina po tym ciężkim dnu zabrała go do domu. Po kilku miesiącach Marcin dostał promocję do klasy pierwszej.
 BY-NC-ND, Flickr, Ben Russel

Syzyfowe Prace - Filip D.


CC SA BY - Flickr, paukrus
CC BY - Flickr, mricon

Ostateczny wybryk Zygiera w nowej szkole

Na pierwszej lekcji języka polskiego w szkole Klerykowskiej, Bernard Zygier wstrząsnął resztą klasy swoją recytacją "Reduty Ordona". Pokazał, że kocha swój kraj, Polskę, i że jest patriotą. Sztetter był dumny że jego nowy uczeń jest tak rozumny. Wychodząc z klasy, uczniowie podziękowali mu, że dzięki niemu odezwała się w nich polskość i chęć by walczyć o swój kraj. Wiersz ich bardzo wzruszył. Dnia następnego wchodząc do tej samej klasy, uczniowie zasiadli w ławkach i czekali na rozpoczęcie się lekcji. Zygier był już gotowy do rozwiązywania zadań. Gdy nauczyciel, Sztetter, wszedł do klasy, uczniowie powitali go i lekcja się zaczęła. Bernard biegle rozwiązywał zadania przy tablicy, ale inni uczniowie również chętnie się zgłaszali i byli bardziej otwarci. Mówili tylko w języku polskim, czym zdziwił się nauczyciel. Uczniowie zaczęli nadużywać jeżyka w obrębie całej szkoły. Razem z Zygierem, czytali książki po polsku, co było zakazane. Robili oni co chcieli i nie zważali na zakazy. Jego inicjatywa nie spotkała się z aprobatą Dyrektora i Inspektora. Kazali usunąć Sztettera i zlikwidować lekcje języka polskiego. Zbuntowani uczniowie wyszli im na przeciw. Zygier na czele buntowników, dalej robili co chcieli, czytali, pisali i mówili po polsku. Dalej walczyli o możliwość używania języka polskiego na codzień i pozbycia się zaborców. W ostateczności, Zygier był proszony do gabinetu Dyrektora. Dostał Wilczy bilet, został usunięty ze szkoły. Jego klasa była bardzo zła z tego powodu, nie chcieli aby on odszedł. Zygier został ich motywacją i mimo tego że już go z nimi nie było, wierzyli dalej w odzyskanie swojego języka i kraju.

poniedziałek, 21 marca 2016

,,Syzyfowe Prace" Jakub.J

.tu pomiędzy kropkami wklej obrazki jeden pod drugim.




.tu pomiędzy kropkami wstaw opis.
25 dzień powstania
 Zostałem ranny przyniesiono mnie do szpitala polowego. Zaopiekowała się mną przecudna Helenka. Jej troska o mnie jest wzruszająca. Pomimo bardzo ciężkich  warunków jest stale uśmiechnięta i pełna radości.  Pod wieczór przyszła mi podać leki i wymienić zakrwawiony bandaż zauważyła, że  jestem smutny usiadła obok mnie i próbowała mnie pocieszać. Nasza rozmowa była długa i interesująca. Niestety została ona przerwana wezwaniem jej do opieki nad nowymi rannymi.
26 dzień powstania.
Rano po śniadaniu dowiedziałem się o rzeczach, które wywołały we mnie ogromne wyrzuty sumienia, dotyczyły tego że nie mogę pomagać moim kolegom walczącym w powstaniu. Po południu czułem się coraz gorzej, gorączka zaczęła wzrastać, a zraniony bark dostarczał mi więcej bólu. Tadeusz, pobiegł po Helenkę, powiedzieć jej, że potrzebna jest dla mnie pomoc. Leżałem półprzytomny na łóżku zaczynając majaczyć, opatrunek założony dzisiejszego ranka zaczął mi przeciekać i krew znajdowała się na poduszce. Helenka przybiegła do mnie z pomocą zaczęła od zmiany opatrunku, niestety okazało się że do mojej rany wdało się zakażenie, co spowodowało nagłe pogorszenie mojego zdrowia.W szpitalu nie było warunków, na to aby mnie operować, ponieważ byli powstańcy którzy o wiele bardziej potrzebowali pomocy lekarskiej. Noc była dla mnie koszmarna, jedyną rzeczą która dawała mi siły, była Helenka siedząca całą noc przy mnie i trzymająca mnie za rękę.
30 dzień powstania.
Po ciężkim dla mnie czasie, w końcu udało mi się odzyskać stracone siły, zakażenie nie zagrażało mojemu zdrowiu, dlatego zostałem wypisany ze szpitala. Stanąłem u boku moich kolegów, aby móc dalej walczyć z nimi w powstaniu. Do dzisiejszego dnia siły do wszystkiego daje mi moja ukochana Helenka, nasza miłość jest prawdziwa, ponieważ zbudowana na cierpieniu i trosce o drugiego człowieka.
Ostatni dzień powstania; październik 1864
Powstanie zakończyło się klęską, tysiące niewinnych ludzi oddało za nasz naród swoje życie. Został mi odebrany mój majątek, została mi z niego niewielka część. Jedyną rzeczą, którą będę wspominał dobrze, jest moja żona- Helenka.


Syzyfowe Prace- Dawid


........
tu wpisz cały tekst fanfiku
zesłanie wujka borowncza do łagru


Pewnego ciepłego zwykłego dnia podczas pracy we wsi do wujka Borowicza przyszedł list z powiadomieniem o rozkazie od rosyjskich zaborców od wrócenie do łagr. Wujek Borowicza był bardzo zaskoczony i przestraszony tym listem  ponieważ to oznaczało porzucenie dobytku oraz pracowanie aż do śmierci. Po tym liście wujek Borowicza chciał jak najszybciej o tym powiadomić Marcina. Wiec w tej sytuacji powiedział Nodze aby pojechał po Marcina , a gdy Marcin będzie już  z powrotem w domu to opowie o tym wszystkim. Gdy już Marcin wrócił z Nogą na wieś wujek Marcina był bardzo zdołowany tą wiadomością. Marcin ze szczęście o wiadomości wrócenia i spotkania się ze swoim wujaszkiem zmieniła się w smutek. Marcin w takiej sytuacji się spytał wujka:
(M)- Co się wydarzyło  wujku żeś jest taki smutny.
Wujek mu odparł ze łzami w oczach i roztrzęsieniem.
(WM)- Mój drogi. Nie myślałem że to może mnie zastać...
Wuj Marcina z myślą o wyjeździe do łagr nie potrafił się wysłowić.
(M)- Co? Czy to coś poważnego ? Może jakoś mogę tobie pomóc?
(WM)- Niestety Marcinku nie masz takiej możliwości.
Wujek przekazał Marcinowi list z wezwanie do łagr na Syberii. Po przeczytaniu tego listu przez Marcina przekazał go ze zmartwieniem Nodze.
(M)- Ale jak to wezwanie do łagr? Tak nagle, z rozkazem ?! Jak to w ogóle możliwe?
(WM)- Niestety nie mogę na to ci odpowiedzieć.
Ze smutkiem odparł Wujek Marcina. W ten Noga powiedział
(N)- Po panicza przyjdą za nie pełne 2 tygodnie.
(WN)- Widzisz Noga... Niestety nic na to nie poradzę.
(N)- A co z pańskim dobytkiem???
(WN)- Cała wieś oddam wam. Marcinowi dam całą resztę moich pieniędzy aby mógł dobrze zacząć w życiu. A tobie noga dam wieś abyś mógł zarabiać  oraz abyś miał miejsce do funkcjonowania. Oczywiście do mojego dobytku będzie miał prawo Marcin.
A więc tak ta rozmowa przybiegła. W smutku i rozpaczy. Po minięciu tych 2 tygodni zgodnie z informacjami zawartymi w liście przyszli po Wujka Borowicza Rosjanie. Wuj nie stawiał oporu przeciwko zaborcą. Ze smutkiem i rozpaczą odjeżdżał Wujek do łagr. Marcin i Noga patrzyli jak odjeżdża na ciężkie roboty na Syberię. Po 2 miesiącach przyszedł do Marcina list z powiadomieniem, że jego wujek zmarł w wyniku wycieczenia na Syberii. Marcin nie był w stanie zaakcentować tej wiadomości. Lecz w trakcie tych 2 tygodni przed wyjazdem wuja na Syberię już się liczył z tą wiadomością, także nie chciał popełnić tych głupot i żyć dalej oraz staranie się o lepsze życie, które tak bardzo chciał Wujek Borowicza przed śmiercią. Cała ta akcja odbywała się w większości na wsi w latch od 1879 do 1881.

Syzyfowe prace - Gabrysia

Carol Von Canon, BY NC ND




Hong Chang Bum, BY NC  ND
Po wyjeździe z Rosji Anna jeszcze bardziej zamknęła się w sobie. Razem z ojcem i rodzeństwem zamieszkali w Moskwie, mieście tętniącym życiem. Jej tata bardzo wcześnie wychodził do pracy i wracał późnym wieczorem. Na Birutę spadły więc wszystkie obowiązki domowe jak: sprzątanie, pranie, gotowanie i opieka nad rodzeństwem. Zaprowadzała i przyprowadzała je ze szkoły i pomagała w nauce. Mimo tych wszystkich obowiązków, które miała oraz rozpaczy z powodu opuszczenia Polski i Marcina, ciągle świetnie się uczyła. Całymi nocami zakuwała do egzaminów i potajemnie czytała polską literaturę. Z powodu zamknięcia się w sobie i nieufności wobec Rosjan nie miała właściwie żadnych koleżanek. Zmienił się także jej wygląd, Anna obcięła swoje niegdyś długie włosy w kolorze mahoniu, zaczęła się garbić, z jej twarzy już całkowicie zniknął uśmiech. Pewnego dnia, gdy jak co dzień pochłonięta była pracami domowymi, do drzwi zapukał szef jej ojca, który przekazał tragiczną wiadomość o jego śmierci. Tata Biruty w drodze do pracy został potrącony przez powóz i zginął na miejscu. Anna nie mogła w to uwierzyć. Mimo złości do ojca, bardzo go kochała. Po kilku minutach trwania w odrętwieniu łzy zaczęły płynąć z jej oczu strumieniami. Nie miała pojęcia jak powie o tym rodzeństwu. Najdelikatniej jak umiała opowiedziała im o śmierci taty zaraz po ich powrocie ze szkoły. Rodzeństwo zniosło tą nowinę dużo lepiej od niej samej. Zasmuceni, w milczeniu przytulili siostrę. Po kilku dniach odbył się pogrzeb, na który mimo małej ilości znajomych w Moskwie przyszedł tłum ludzi. Kilka tygodni po pogrzebie Anna skończyła szkołę i rozpoczęła pracę jako guwernantka. W utrzymaniu całej rodziny pomogły też całkiem spore oszczędności ojca. Biruta była już także pełnoletnia, więc mogła przejąć opiekę prawną nad resztą rodzeństwa. W dalszym ciągu korespondowała ze swoimi przyjaciółmi z Polski i bezustannie myślała o Marcinie. Pewnego wieczora usłyszała głośne pukanie do drzwi i nie pytając „kto tam” otworzyła je. - Marcin? – wymamrotała zdumiona - Aniu, jestem - odpowiedział - Skąd Ty tutaj? – zapytała i nie czekając na odpowiedź rzuciła się Marcinowi w ramiona ze łzami w oczach. Zaprosiła go do środka i długo ze sobą rozmawiali. W ciągu kilku godzin zdołali wreszcie wszystko sobie wyjaśnić. Okazało się, że po wyjeździe Anny, Marcin nie mógł znaleźć sobie miejsca w Polsce i mimo wielkiej niechęci do opuszczenia ojczyzny postanowił jednak wyjechać. Z powodu tęsknoty za Birutą znalazł pracę w Rosji, aby być choć trochę bliżej niej. Anna poprosiła Marcina, aby zamieszkał z nią i jej rodzeństwem. Po kilku miesiącach wzięli ślub, a po dwóch latach wszyscy razem wrócili do ukochanej Polski.

niedziela, 20 marca 2016

Syzyfowe Prace - Alicja H.

Nazywam się inspektor Zabielski i zostałem skierowany do gimnazjum klerykowskiego, aby zaprowadzić w nim porządek, który umożliwi właściwe ukształtowanie charakterów młodych Polaków. Powinni oni znienawidzić Polskę, a pokochać wielką Rosję. Mieszkańcy Klerykowa to ludzie prości, o ciasnych poglądach. Myślę, że w łatwy sposób uda mi się urobić większość tych dzieciaków, tak, aby osiągnąć swój cel. Polacy to naród bierny i niezdolny do żadnego działania. Nie można dopuścić, żeby odrodził się w nich duch walki i patriotyzmu. W klerykowskim gimnazjum główną moją uwagę zwrócił Marcin Borowicz, który był przykładem typowego polskiego ucznia. Ojciec jego to były powstaniec, którego nie było stać na prywatnego nauczyciela i dlatego syn trafił do szkoły powszechnej. Nie był świadomy, co to patriotyzm i miłość do ojczyzny. Tym prościej będzie mi go przerobić na dobrego Rosjanina. Na początek zakazałem mówienia i czytania po polsku.
Przygotowałem szczegółowy schemat postępowania z uczniami, który zawierał rewizje, podsłuchy na stancjach i szpiegowanie na każdym kroku. Jednak nie wystarczy tylko karać, trzeba też nagradzać. Postanowiłem dlatego bliżej zaprzyjaźnić się z Borowiczem, aby wyciągnąć z niego więcej informacji na temat jego kolegów. Nawiązałem z chłopcem bardzo dobre stosunki. Najpierw wyróżniłem go na lekcji języka rosyjskiego, doceniając jego udział w amatorskim przedstawieniu teatru rosyjskiego. Potem poszło już łatwo. Chłopak czuł się dumny z życzliwości, jaką go otaczam i tego, że traktuję go jak swojego przyjaciela. Niestety sytuacja znacznie się skomplikowała, a nawet wymknęła spod mojej kontroli. Marcin zauroczył się, za sprawą Mickiewicza, poezją polską. Obudziło się w nim poczucie tożsamości narodowej. Uczniowie zaczęli czytać polską literaturę po kryjomu. 
Na pewno wyśledzę gdzie i kiedy to robią. Matka Rosja musi postawić na swoim, bo to przecież ona jest wielkim i znaczącym narodem.

Public Domain Licensing:

sobota, 19 marca 2016

Syzyfowe Prace - Jakub R.

NC ND, Flickr, CameliaTWU











NC ND, Flickr, Boston Public Library



























































































Był to piękny dzień. Pan Majewski właśnie wszedł do szkoły w Owczarach, gdzie chciał zacząć swoją karierę jako nauczyciel. Był on ubrany w lekko pobrudzony frak oraz dziurawe w kolanie spodnie. Miał zaczesane elegancko blond włosy. Przynajmniej 'elegancko' w jego rozumowaniu. Było południe, 27 września, więc uczniowie spoglądali na mężczyznę, gdy rozmawiali na korytarzach i wytykiwali jego ubranie. Majewski skierował się do biura dyrektora szkoły i zapukał, gdy dotarł.

-Voyti! [Wejść!]

 Usłyszał głos i posłusznie wszedł to pokoju. Za niewielkim biurkiem zobaczył dyrektora szkoły - pana Kriestoobriadnikowa. Był to łysiejący już mężczyzna, z szarą brodą, którą można się pochwalić. Ubrany był w formalne ubrania, jak porządny człowiek powinien.

-Mayevskiy! Podses! [Pan Majewski! Proszę usiąść!]

-Spasibo, direktor. [Dziękuję, dyrektorze.]

Majewski usiadł i poprawił frak.
-Vy khotite rabotat zdes delat, eto pravil'no? [Chce pan tu pracować, tak?]

 Spytał się dyrektor.

-Da, direktor. Ya vsegda khotel byt uchitelem. [Tak, panie dyrektorze. Zawsze chciałem być nauczycielem.]

 Majewski kiwnął głową, a Kriestoobriadnikow złożył razem dłonie i spojrzał na niego. Wyglądałby groźnie, gdyby nie uśmiechał się.
-Pochemu? [Dlaczego?]

-Ya ne uveren, no mne nravitsya peredavat znaniya drugim. [Nie jestem pewien, ale lubię przekazywać wiedzę innym.]

 Dyrektor coś mruknął pod nosem, po czym zapisał coś w zeszycie na biurku. Majewski nie widział, co to było.

 -Drugoy vopros, Mayevskiy. Chto vy prepodayete? [Inne pytanie, panie Majewski. Czego chce pan uczyć?]

To pytanie zaskoczyło Majewskiego. Nie był sam pewien, czego chce dokładnie uczyć. Polskiego nie może i nie chce - chce mieć spokój, nawet wyrzekł się swojego polskiego pochodzenia.

-Ya ne znayu, direktor. [Nie wiem, panie dyrektorze.]

Powiedział po chwili ciszy. Dyrektor znów coś zapisał w swoim zeszycie, po czym odłożył pióro.

-Ya ponimay, Mayevskiy. [Rozumiem, panie Majewski.]

Dyrektor szybko spojrzał na swój zegarek, po czym wstał i podniósł niewielką teczkę z pod biurka.

-Mne ochen zhal, no ya zabyl, chto u menya seychas vazhnaya vstrecha. [Przepraszam, ale zapomniałem, że mam teraz ważne spotkanie.]

 -Chto? [Co?]

 Majewski był zaskoczony i lekko oburzony tej nagłej zmianie.

-Ya khotel by ostat'sya dol'she, no zaplanirovannaya vstrecha s g-nom oprometchivo. Davayte vstretimsya zavtra v to zhe vremya, ne tak li? [Chciałbym zostać dłużej, ale zaplanowałem spotkanie z panem nierozważnie. Spotkajmy się jutro, o tej samej porze, dobrze?]

Majewski wstał, zdenerwowany, lecz nie pokazywał tego. Nagle do pokoju wszedł pewien mężczyzna, którego nie rozpoznał.

-Zabielskij zhdet- [Zabielskij czeka-]

-Ya znayu, ya znayu! Ya budu! [Wiem, wiem! Zaraz będę!]

Kriestoobriadnikow przerwał mężczyźnie wpół zdania, a ten kiwnął głową i szybko wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Dyrektor uśmiechnął się i kiwnął głową, spoglądając na Majewskiego.

-Yeshche raz, ya gluboko izvinyayemsya. [Jeszcze raz najmocniej przepraszam.]

 Otworzył drzwi i wypuścił Majewskiego, po czym sam wyszedł i zamknął drzwi. Majewski wyszedł z budynku szkoły, po czym kopnął kamień tak mocno, że uderzył jakąś kobietę w brzuch.

poniedziałek, 14 marca 2016

Syzyfowe Prace - Julia




Eduardo Quagliato


writers block – Tee's Tiny Blog
......How to Become a Better Writer Ever; Wri
Paluszkiewicz chodził po swojej izbie zastanawiając się jak jeszcze mógłby trafić ze swoimi poglądami do szerszej grupy. Być może, zastanawiał się, łatwiej będzie dotrzeć do nich opisując wszystkie idee w które wierzył i które starał się przekazywać innym. Wiedział, że jego wolnomyślne opinie są ciężkie do zrozumienia dla innych, nie każdy miał tak otwarty umysł jak on. Myślał też, jak w skuteczny sposób zapobiec rusyfikacji narodu i ocalić od zapomnienia najważniejsze co było do ochronienia: język, kulturę i historię narodu. To wtedy właśnie w jego głowie zrodził się plan spisania tego, co jego zdaniem było najważniejsze dla utrwalenia tożsamości narodowej. Postanowił przygotować rękopisy z których można by uczyć się historii Polski, kultury narodu i ojczystego języka. Wiedział, że jego trud może spełznąć na niczym, że nikt nigdy nie wykorzysta jego manuskryptów, ale w głębi serca wierzył, że któregoś dnia staną się one lekturą dla kogoś, kto z całych sił będzie starał się zdobyć wiedzę o swojej ojczyźnie. Zdawał sobie sprawę, że czekają go tygodnie, jeśli nie miesiące, pracy, ale wiedział, że nie ma lepszego sposobu na przekazanie kulturowego dziedzictwa tym, którzy mieli do niego ograniczony dostęp.












piątek, 11 marca 2016

Fanfik... czyli jak zrobić tabelę i opisać licencję CC (poradnik)

Źródło tutaj: KLIK
Plakat wstawiony obok wyjaśni Ci, jak opisać licencję Creative Commons, którą w postaci obrazków zobaczysz przy wyszukanym zdjęciu na https://www.flickr.com

Gdy klikniesz na plakat obok, możesz go powiększyć (proszę, przeczytaj go uważnie!). Pamiętaj, by po wpisaniu słowa kluczowego na Flickr, wybrać również "All creative commons" - to da Ci dostęp do zdjęć, których możesz używać.

Poniżej umieszczam screen wyjaśniający, jak wyszukać sobie zdjęcie na Flickr (uwaga, po pobraniu jednego zdjęcia, Flickr wymusi rejestrację na Yahoo - jest to darmowa procedura, ale jeśli chcesz tego uniknąć, to możesz skorzystać z przeglądarki Google - poniżej wskazówki, jak wyszukać w Google creative commons).

UWAGA: w tym zadaniu nie możesz wykorzystać swoich zdjęć (w tym poleceniu chodzi o to, byś nauczył się wyszukiwać i opisywać fotografie na licencji CC).

Etapy zadania

Najpierw napisz tekst fanfiku (najlepiej w notatniku - gdy na pulpicie klikniesz prawym przyciskiem myszy, to w menu kontekstowym, które się wyświetli, wybierz Nowy > Dokument tekstowy - to jest właśnie plik notatnika).

Następnie pobierz fotografie, które Twoim zdaniem mogą być ilustracją do treści fanfiku. Możesz to zrobić na dwa sposoby. Pobierasz zdjęcie z Flickr (najlepiej zapisywać je na pulpicie - potem łatwo je znaleźć). Gdy w wyszukiwarkę Flickra wpiszesz słowo kluczowe, musisz również określić typ licencji:


Przed pobraniem pliku spisz dane dotyczące fotografii (autor, typ licencji) lub nie zamykaj okna, dopóki tych informacji nie wstawisz w poście.


Możesz też korzystać z wyszukiwarki Google. W wyszukiwarce Google kliknij "Grafika", a następnie "Narzędzia wyszukiwania". W rozwiniętym menu wybierz typ licencji. Wyświetlą ci się wszystkie pliki posiadające daną licencję.



Następnym etapem jest stworzenie tabeli w poście 

Przechodzimy w edycję posta (kliknij przycisk "HTML" u góry po lewej). Wpisujemy strukturę kodową zgodnie z notatkami z lekcji (przypomnienie patrz poniżej).
Jak czytać zapis kodowy: początek tabeli  (czyli <table>), pierwszy wiersz początek (czyli <tr>), komórka w wierszu (początek <td>, koniec </td>), koniec wiersza to </tr>, koniec tabeli to </table> Macie utworzyć jeden wiersz, a dwie kolumny (czyli dwie komórki w wierszu). Kod będzie wyglądał, jak poniżej.

W okno wpisz kod (popatrz do zeszytu lub powyżej). Następnie umieść treść fanfiku w prawej kolumnie (spójrz na ilustrację powyżej). Następnie kliknij przycisk "Nowy post" (zaraz obok "HTML" u góry po lewej stronie).


Po kliknięciu w przycisk "Nowy post" przechodzimy w edycję wizualną. Wstawianie obrazu do pliku odbywa się poprzez ikonki funkcyjne (u góry okna ).
Ustaw się kursorem w kolumnie w poście po prawej stronie tabeli, a następnie kliknij w ikonkę "Wstaw obraz" na górnym pasku zadań. Otworzy się dzięki temu znane Ci okienko do dodawania obrazków.


Z zasobnika wybierz zdjęcie (zapisane wcześniej np. na pulpicie). Po dodaniu ilustracji, ustaw poniżej zdjęcia kursor, a następnie wpisz oznaczenie licencji zdjęcia, czyli: CC (tutaj odpowiednie skróty praw autorskich), Flickr (lub inny serwer gromadzący fotografie, z którego korzystasz), imię i nazwisko autora/właściciela fotografii. Pamiętaj, wolno Ci używać do postu WYŁĄCZNIE takich zdjęć, które udostępnione są na licencji creative commons i dopuszczają prawo upubliczniania ich.


Żeby dostać punkty dodatkowe, możesz zmodyfikować zdjęcia, np. zrobić z nich "sztuczne fiołki" (https://www.facebook.com/SztuczneFiolki/ ), albo demotywatory/memy (pamiętaj: możesz przerabiać fotografie pobrane z internetu wyłącznie wtedy, gdy posiadają przynajmniej jeden z atrybutów BY, SA, lub NC. Możesz oczywiście wstawić w lewej kolumnie więcej, niż 2 zdjęcia (warunek: wszystkie musza mieć opisaną licencję).

Do modyfikacji zdjęć najlepiej użyć darmowych stron:
- PiZap http://www.pizap.com/
- PicMonkey http://www.picmonkey.com/

Przypominam

Obowiązuje:
- fanfik (czyli opowiadanie rozwijające wątek z lektury, częściowo wymyślone, ale odnoszące się do treści i realiów lektury "Syzyfowe prace", zgodne ze wskazanym tematem),
- 180 słów narracji,
- ujęcie w narracji opisu sytuacji i opisu postaci,
- umieszczenie elementów postu w tabeli,
- minimum dwie ilustracje (podane źródło i licencje),
- termin umieszczenia na blogu do 22.03. (23:59)

Dodatkowo:
- dialogi,
- więcej ilustracji,
- modyfikacje tabeli i jej struktury w html postu (poradnik tutaj: http://www.kurshtml.edu.pl/html/tabele.html),
- wyjątkowa spójność narracji,
- realizm i naturalizm w fabule stworzonego wątku,
- ikony na licencji cc, na przykład stąd: https://thenounproject.com/