środa, 21 grudnia 2016

Portal (Maciej, Paweł)

Pewnego dnia, czterej bohaterowie znaleźli w swoich domach mapy podrzucone przez tajemniczego jeźdźca. Mapa Hektora była ukryta w wielkim dzbanie na wodę. Korin znalazł mapę w strasznie niewygodnym bucie. Po nocy pełnej gorących uczuć, Winicjusz znalazł mapę pomiędzy dwoma kochankami. Roland znalazł swoją mapę wracając z karczmy - ukryta była w siodle konia. Każdy z bohaterów od razu wyruszył drogą wskazywaną przez mapę, która prowadziła do portalu. Po długiej podróży bohaterowie znaleźli poszukiwany cel. Bez wahania weszli w swoje portale. (Nie wiem, mam niewyraźne zdjęcie) gdy dwaj gimnazjaliści, Maciek i Paweł, wracali ze szkoły zobaczyli, że śmieci w kontenerze ruszają się. Gdy podeszli zobaczyć co to, z kontenerów wyskoczyli bohaterowie którzy chwile temu weszli w portale. Uczniowie byli bardzo zdziwieni, kiedy zobaczyli czterech mężczyzn ubranych jakby byli z innej epoki. Po krótkiej dyskusji gimnazjaliści zaprosili bohaterów do domu Maćka. Jednak gdy bohaterowie ujrzeli samochód, rzucili się na niego myśląc, że to straszny smok.
- Korinie uspokój się! - wykrzyczał Maciek
-Muszę go zabić, bo zabicie smoka to wielki czyn w moich czasach.
-Ale to nie smok!
-Jak to nie smok skoro widzę jak z nosa bucha mu dym.- rzekł patrząc na rurę wydechową
-Po pierwsze, to nie z nosa, a po drugie to nie dym tylko spaliny. - i tak Przyjaciele wytłumaczyli im mechanizm działania samochodu, co oczywiście było strasznie trudne
Po drodze do domu Winicjusz powiedział, że musi porozmawiać z Neronem, wtedy Maciek powiedział mu, że jest rok 2016 i nie nie rządzi już Neron. Ludzie, których spotkaliśmy, gapili się na nas, jakbyśmy byli z innej planety. Maciek i Paweł w trakcie podróży obmyślili plan wykorzystania bohaterów w projekcie gimnazjalnym.

środa, 14 grudnia 2016

Dilectus a Deo (Michał,Lena)


Prolog



Roland zbudził się słysząc niebiańskie dzwony boga. Skierował się do swej łaźni w ramach szybkiej lecz dokładnej toalety. Uznał że na taką okazję jego słynna zbroja z bitwy z poganami będzie najodpowiedniejsza. Strząsając pył ze złotych naramienników zorientował się że czas nagli.
Szybko włożył za pas róg a do złotej pochwy wsunął sam Durendall. Lekko się rozruszał i wyszedł. Mijając las zaginionych dusz, Zaczarowaną polanę miłości,dom staroci i ścieżkę pustki w końcu dotarł tam, pod bramę niebios. Nie wiedział jak to będzie wyglądać. Nagle usłyszał niski głos we własnej głowie:
-Drogi Rolandzie, wejdź.-
Roland już trochę wystraszony przekroczył ogromną złotą bramę. Olśniewający blask oślepił rycerza. Zamrugał i zobaczył dwójkę mężczyzn siedzących na pięknych błyszczących obłokach
-Jesteś Bogiem?- zapytał Bardziej umięśnionego i wyższego z dozą niepewności bohater.
-Nie, nie – zaśmiał się.
-My przyszliśmy tu pod wezwanie bogów.-Dodał drugi.
-BOGÓW?!
-Tak, Tak , jesteśmy z innych niebios.
-Bogów jest wiele, nie nie nie to tylko sen, to tylko sen Rolandzie. Bóg jest tylko jeden, tylko nasz.
-Spokojnie, my też nie mogliśmy w to na początku uwierzyć
-A, nie przedstawiliśmy się- powiedział ten niższy wstając, -Jestem Winicjusz
- A ja Hektor,-dodał drugi
Lekko otumaniony nagłą falą niewiarygodnych informacji Roland także się przedstawił.
Nagle wszyscy się przewrócili od niewiarygodnej nieznanej siły. Usłyszeli trzy głosy.
-WITAJCIE REKRUCI, JESTEŚCIE TU Z WAŻNEGO POWODU- powiedział pierwszy głos
-TAK, NIE JESTEŚCIE PRZYPADKOWYMI OSOBAMI- dodał drugi
-ZOSTALIŚCIE WYBRANI- wtrącił się trzeci
-Dobrze, ale czemu was nie widzimy?- zapytał Hektor
Nagle błysk, a przed wojami pojawiły się trzy ogromne postacie.
-JESTEM ZEUS
-JA JESTEM JAHWE
-A JA JOWISZ
-A WIĘC WASZE ZADANIE TO ZDOBYĆ KAMIEŃ.
-Kamień?- Ze zdziwieniem spytał się Winicjusz
-NIE BYLE JAKI, FILOZOFICZNY!
-HYYY, KAMIEŃ TO PÓŁ SUKCESU.
-NASTĘPNIE KAMIENIEM OTWORZYCIE PORTAL DO 
ŚWIATA DRUIDÓW. SPOTKACIE TAM WOJOWNIKA O 
IMIENIU KORIN. RESZTĘ ZADANIA POZNACIE JUŻ W 
CZASIE MISJI.
- A WIĘC ZACZYNAMY TRANSFORMACJĘ 
CZASOPRZESTRZENI MULTIWERSUM.
-Ale, ale – Roland nie zdążył się zapytać ponieważ nagle zrobiło się ciemno.

wtorek, 13 grudnia 2016

Pole chaosu (Max, Jan)

Rozdział 1 –Pole chaosu

 Na majestatycznym statku Trojańskim Hektor przygotowywał się do największego starcia w jego życiu. Z słowami pełnymi dumy powiedział:
-Za chwilę nastąpi walka o wasze dusze i innych mieszkańców Troi, którzy liczą na nas.
 W końcu dziób statku uderzył o suchy ląd. Żołnierze z zawrotnym tempem wyskoczyli w pełnym uzbrojeniu na złoty, lśniący piasek. Ustawili się w swojej charakterystycznej falandze bacznie obserwując wrogo. Widząc pierwszy krok przeciwników ruszyli pełną parą z tarczami odbijającymi światło słoneczne oślepiając wrogów. Ich ciała wysmarowane oliwką i ich sandały powodowały zazdrość u samych bogów.
 Po chwili w samym centrum pola bitwy z głębi ziemi wyłonił się portal wypełniony duszami ludzi proszących o pomoc. Z wrót Hadesu wynurzyły się tajemnicze postacie.
Obie armie zaprzestały tymczasowo walkę wpatrując się w bezdenną otchłań.
 Kiedy gęsta mgła zaczęła częściowo zanikać sam Hektor dostrzegł troje mężczyzn z czego jeden był na pięknym uzbrojonym koniu. Hektor z wyciągniętym mieczem wykrzyczał następujące słowa:
-Odejdźcie demony nie czyste, które przerwały nam ważne starcie! Powróćcie do Hadesu tam jest wasze miejsce!
Nastała chwila ciszy, która zapoczątkowała pierwsze słowa przybyszów z otchłani.
-Hade…Co? Czy ty człowieczku jesteś poważny? Przecież jestem najbardziej rozpoznawalną osobą w całej wiosce i mówienie na mnie demon zakończy się źle dla tego, który to powiedział- odpowiedział z gniewem młody mężczyzna ubrany w kaptur w szacie z aksamitu.
Słysząc słowa kompana obok dwoje wojowników zapartym tchem wyrazili swoje zdanie dezorientując Hektora.