sobota, 19 marca 2016

Syzyfowe Prace - Jakub R.

NC ND, Flickr, CameliaTWU











NC ND, Flickr, Boston Public Library



























































































Był to piękny dzień. Pan Majewski właśnie wszedł do szkoły w Owczarach, gdzie chciał zacząć swoją karierę jako nauczyciel. Był on ubrany w lekko pobrudzony frak oraz dziurawe w kolanie spodnie. Miał zaczesane elegancko blond włosy. Przynajmniej 'elegancko' w jego rozumowaniu. Było południe, 27 września, więc uczniowie spoglądali na mężczyznę, gdy rozmawiali na korytarzach i wytykiwali jego ubranie. Majewski skierował się do biura dyrektora szkoły i zapukał, gdy dotarł.

-Voyti! [Wejść!]

 Usłyszał głos i posłusznie wszedł to pokoju. Za niewielkim biurkiem zobaczył dyrektora szkoły - pana Kriestoobriadnikowa. Był to łysiejący już mężczyzna, z szarą brodą, którą można się pochwalić. Ubrany był w formalne ubrania, jak porządny człowiek powinien.

-Mayevskiy! Podses! [Pan Majewski! Proszę usiąść!]

-Spasibo, direktor. [Dziękuję, dyrektorze.]

Majewski usiadł i poprawił frak.
-Vy khotite rabotat zdes delat, eto pravil'no? [Chce pan tu pracować, tak?]

 Spytał się dyrektor.

-Da, direktor. Ya vsegda khotel byt uchitelem. [Tak, panie dyrektorze. Zawsze chciałem być nauczycielem.]

 Majewski kiwnął głową, a Kriestoobriadnikow złożył razem dłonie i spojrzał na niego. Wyglądałby groźnie, gdyby nie uśmiechał się.
-Pochemu? [Dlaczego?]

-Ya ne uveren, no mne nravitsya peredavat znaniya drugim. [Nie jestem pewien, ale lubię przekazywać wiedzę innym.]

 Dyrektor coś mruknął pod nosem, po czym zapisał coś w zeszycie na biurku. Majewski nie widział, co to było.

 -Drugoy vopros, Mayevskiy. Chto vy prepodayete? [Inne pytanie, panie Majewski. Czego chce pan uczyć?]

To pytanie zaskoczyło Majewskiego. Nie był sam pewien, czego chce dokładnie uczyć. Polskiego nie może i nie chce - chce mieć spokój, nawet wyrzekł się swojego polskiego pochodzenia.

-Ya ne znayu, direktor. [Nie wiem, panie dyrektorze.]

Powiedział po chwili ciszy. Dyrektor znów coś zapisał w swoim zeszycie, po czym odłożył pióro.

-Ya ponimay, Mayevskiy. [Rozumiem, panie Majewski.]

Dyrektor szybko spojrzał na swój zegarek, po czym wstał i podniósł niewielką teczkę z pod biurka.

-Mne ochen zhal, no ya zabyl, chto u menya seychas vazhnaya vstrecha. [Przepraszam, ale zapomniałem, że mam teraz ważne spotkanie.]

 -Chto? [Co?]

 Majewski był zaskoczony i lekko oburzony tej nagłej zmianie.

-Ya khotel by ostat'sya dol'she, no zaplanirovannaya vstrecha s g-nom oprometchivo. Davayte vstretimsya zavtra v to zhe vremya, ne tak li? [Chciałbym zostać dłużej, ale zaplanowałem spotkanie z panem nierozważnie. Spotkajmy się jutro, o tej samej porze, dobrze?]

Majewski wstał, zdenerwowany, lecz nie pokazywał tego. Nagle do pokoju wszedł pewien mężczyzna, którego nie rozpoznał.

-Zabielskij zhdet- [Zabielskij czeka-]

-Ya znayu, ya znayu! Ya budu! [Wiem, wiem! Zaraz będę!]

Kriestoobriadnikow przerwał mężczyźnie wpół zdania, a ten kiwnął głową i szybko wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Dyrektor uśmiechnął się i kiwnął głową, spoglądając na Majewskiego.

-Yeshche raz, ya gluboko izvinyayemsya. [Jeszcze raz najmocniej przepraszam.]

 Otworzył drzwi i wypuścił Majewskiego, po czym sam wyszedł i zamknął drzwi. Majewski wyszedł z budynku szkoły, po czym kopnął kamień tak mocno, że uderzył jakąś kobietę w brzuch.

0 komentarze:

Prześlij komentarz