niedziela, 24 maja 2015

Albrecht Dürer (Marcin)

Mądry, a głupi
Nareszcie skończyłem budowę wehikułu czasu. Tego wieczoru chcę się cofnąć do roku 1497, do nowego warsztatu Albrechta Dürera.
Odpaliłem maszynę do przenoszenia się w czasie i poczułem dym i zapach spalin, po tym rozpoznałem, że maszyna działa prawidłowo. Ubrałem kominiarkę by zrealizować swój plan wzbogacenia się i mojej całej rodziny. Ustawiłem na liczniku maszyny rok 1497 i wehikuł zawarczał. Dokoła mnie pojawiła się chmura dymu, pyłu i kurzu. Gdy pył opadł zobaczyłem warsztat Albrechta Dürera.
Była póżna noc. Słońce dawno już znikło za horyzontem. Rozejrzałem się po pracowni. Była ona czysta, lśniąca i nowa. Widać było, że dbano o nią. Na środku stała nowa prasa drukarska. Oparte o ścianę stały obrazy gotowe do sprzedaży. Stały tam takie obrazy jak: ,, Ucieczka do Egiptu", ,,Święty Hieronim na pustyni" i ,,Siedem boleści Maryi". Na sztaludze stał jeszcze nieskończony obraz ale rozpoznałem w nim elementy obrazu ,,Jeźdźcy Apokalipsy". Już miałem zacząć przygotowywać obrazy do kradzieży, kiedy usłyszałem szmer przy drzwiach i zobaczyłem prześwitujące przez dziurę w zameku światło. Drzwi otworzyły się a w nich stanął młody człowiek. Na jego pół oświetlonej twarzy widniał strach i zaskoczenie. Widziałem, że nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa, ale chciał zacząć wołać o pomoc więć uspokoiłem go. Zdjąłem kominiarkę. Wtedy młody mężczyzna wydusił z siebie zdanie ,,kim jesteś?". Na wszelki wypadek uczęszczałem na kurs języka węgierskiego i na moje nieszczęście przydał się. Wydukałem odpowiedź ,,Jestem z Polski i mam na imię Marcin, a ty kim jesteś?". Odpowiedział ,,Jestem właścicielem tej pracowni, czyli Albrechtem Dürer. Przyszedłem dokończyć obraz, bo naszło mnie natchnienie.". Zapytałem go ,,Czy to prawda, że wszystkie obrazy sprzedaje Pan sam?". Albrecht zrobił minę, jakby nie spodziewał się tego pytania od nikogo, po czym odpowiedział ,,Tak to prawda. Wszystko wolę robić na własną rękę. Zawsze wylicytuję wyższą cenę obrazu. Jeśli powierzam to innym osobom licytują niskie ceny, i żeby jak najszybciej sprzedać, jeszcze zabierają procent dla siebie. Oprócz tego mam już kilku kupców na te obrazy, które stoją pod tamtą ścianą". Wskazał na obrazy, które chciałem ukraść. Chciałem zagrać na czas by wymyślić sposób na ich kradzież więc zapytałem go ,,Co ten obraz na sztaludze będzie przedstawiał Panie Dürer? Na razie widzę tam zarysy jeźdźców.". Albrecht uspokoił się i zaproponował ,,Przejdźmy może na ty? A co do tego obrazu to mają to być jeźdźcy apokalipsy.". Nie wiedziałem o co go jeszcze zapytać. Zobaczyłem wazon stojący na stoliku obok sztalugi. Szybkim ruchem chwyciłem go. Był ciężki, zimny i kryształowy. Wziąłem długi zamach i uderzyłem Albrechta tak żeby go nie zabić. Wazon roztrzaskał się na jego głowie. Albrecht upadł na podłogę. Sprawdziłem mu tętno, żeby zobaczyć czy żyje. Odetchnąłem, żył. Nastawiłem wehikuł na dom moich przodków i szybko wziąłem obrazy pod pachę. Nagle otoczyła mnie chmura kurzu, pyłu i dymu. Gdy zniknęła zobaczyłem czarne, stare pomieszczenie. Położyłem obrazy na stole, a na nich list,
który napisałem w domu przed podróżą w czasie. Były w nim wskazówki co zrobić z obrazami. Jak najszybciej nastawiłem maszynę na rok zbudowania wehikułu.
Pył otoczył mnie, ale tym razem poczułem się dziwnie, jakbym znikał. Uświadomiłem sobie, że przez te obrazy w ogóle się nie narodziłem. Zacząłem znikać, rozsypywać się w pył, taki jaki wokół mnie latał. Znikałem, znikałem i znikałem. Czas ze świadomością, że się nie urodziłem dłużył się strasznie. Chcąc się wzbogacić popełniłem samobójstwo. Teraz nie widzę nic nawet kurzu latającego wokół mnie. Widzę tylko ciemność...

1 komentarze:

Nessa pisze...

559 słów. "wzbogacenia się i mojej całej rodziny" - błędna konstrukcja. Dużo błędów interpunkcyjnych, ale pomysł na treść ŚWIETNY!

Prześlij komentarz