Mądry, a głupi
Nareszcie skończyłem budowę wehikułu czasu. Tego wieczoru chcę się cofnąć do roku
1497, do nowego warsztatu Albrechta Dürera.
Odpaliłem maszynę do
przenoszenia się w czasie i poczułem dym i zapach spalin, po tym
rozpoznałem, że maszyna działa prawidłowo. Ubrałem kominiarkę
by zrealizować swój plan wzbogacenia się i mojej całej rodziny.
Ustawiłem na liczniku maszyny rok 1497 i wehikuł zawarczał. Dokoła
mnie pojawiła się chmura dymu, pyłu i kurzu. Gdy pył opadł
zobaczyłem warsztat Albrechta Dürera.
Była póżna noc. Słońce
dawno już znikło za horyzontem. Rozejrzałem się po pracowni. Była
ona czysta, lśniąca i nowa. Widać było, że dbano o nią. Na
środku stała nowa prasa drukarska. Oparte o ścianę stały obrazy
gotowe do sprzedaży. Stały tam takie obrazy jak: ,, Ucieczka do
Egiptu", ,,Święty Hieronim na pustyni" i ,,Siedem boleści
Maryi". Na sztaludze stał jeszcze nieskończony obraz ale
rozpoznałem w nim elementy obrazu ,,Jeźdźcy Apokalipsy". Już
miałem zacząć przygotowywać obrazy do kradzieży, kiedy
usłyszałem szmer przy drzwiach i zobaczyłem prześwitujące przez
dziurę w zameku światło. Drzwi otworzyły się a w nich stanął
młody człowiek. Na jego pół oświetlonej twarzy widniał strach i
zaskoczenie. Widziałem, że nie mógł wydusić z siebie ani jednego
słowa, ale chciał zacząć wołać o pomoc więć uspokoiłem go.
Zdjąłem kominiarkę. Wtedy młody mężczyzna wydusił z siebie
zdanie ,,kim jesteś?". Na wszelki wypadek uczęszczałem na
kurs języka węgierskiego i na moje nieszczęście przydał się.
Wydukałem odpowiedź ,,Jestem z Polski i mam na imię Marcin, a ty
kim jesteś?". Odpowiedział ,,Jestem właścicielem tej
pracowni, czyli Albrechtem Dürer. Przyszedłem dokończyć obraz, bo
naszło mnie natchnienie.". Zapytałem go ,,Czy to prawda, że
wszystkie obrazy sprzedaje Pan sam?". Albrecht zrobił minę,
jakby nie spodziewał się tego pytania od nikogo, po czym
odpowiedział ,,Tak to prawda. Wszystko wolę robić na własną
rękę. Zawsze wylicytuję wyższą cenę obrazu. Jeśli powierzam to
innym osobom licytują niskie ceny, i żeby jak najszybciej sprzedać,
jeszcze zabierają procent dla siebie. Oprócz tego mam już kilku
kupców na te obrazy, które stoją pod tamtą ścianą".
Wskazał na obrazy, które chciałem ukraść. Chciałem zagrać na
czas by wymyślić sposób na ich kradzież więc zapytałem go ,,Co
ten obraz na sztaludze będzie przedstawiał Panie Dürer? Na razie
widzę tam zarysy jeźdźców.". Albrecht uspokoił się i
zaproponował ,,Przejdźmy może na ty? A co do tego obrazu to mają
to być jeźdźcy apokalipsy.". Nie wiedziałem o co go jeszcze
zapytać. Zobaczyłem wazon stojący na stoliku obok sztalugi.
Szybkim ruchem chwyciłem go. Był ciężki, zimny i kryształowy.
Wziąłem długi zamach i uderzyłem Albrechta tak żeby go nie
zabić. Wazon roztrzaskał się na jego głowie. Albrecht upadł na
podłogę. Sprawdziłem mu tętno, żeby zobaczyć czy żyje.
Odetchnąłem, żył. Nastawiłem wehikuł na dom moich przodków i
szybko wziąłem obrazy pod pachę. Nagle otoczyła mnie chmura
kurzu, pyłu i dymu. Gdy zniknęła zobaczyłem czarne, stare
pomieszczenie. Położyłem obrazy na stole, a na nich list,
który napisałem w domu przed
podróżą w czasie. Były w nim wskazówki co zrobić z obrazami.
Jak najszybciej nastawiłem maszynę na rok zbudowania wehikułu.
Pył otoczył mnie, ale
tym razem poczułem się dziwnie, jakbym znikał. Uświadomiłem
sobie, że przez te obrazy w ogóle się nie narodziłem. Zacząłem
znikać, rozsypywać się w pył, taki jaki wokół mnie latał.
Znikałem, znikałem i znikałem. Czas ze świadomością, że się
nie urodziłem dłużył się strasznie. Chcąc się wzbogacić
popełniłem samobójstwo. Teraz nie widzę nic nawet kurzu
latającego wokół mnie. Widzę tylko ciemność...
1 komentarze:
559 słów. "wzbogacenia się i mojej całej rodziny" - błędna konstrukcja. Dużo błędów interpunkcyjnych, ale pomysł na treść ŚWIETNY!
Prześlij komentarz