niedziela, 24 maja 2015

Jan van Eyck (Julia)

Napisz opowiadanie na temat Moje spotkanie z artystą malarzem w jego pracowni. Krótko
scharakteryzuj artystę i zastosuj słownictwo związane ze sztukami plastycznymi (szczegóły zadania w zeszycie).



                                                      "Zamknięta w pracowni"



Były i są czasy średniowiecza, a dokładnie rok 1424. Kiedy odnalazłam nareszcie dom Jan van Eycka wiedziałam, że od dziś będzie mnie stać na rzeczy, których nie mogłam dotychczas kupić. Mam 15 lat, nie mam rodziny, bliskich, domu ani schronienia, pozostał mi pies o imieniu "Dzielny". Od kilku miesięcy zdarza mi się kraść .. nie jestem z tego powodu dumna, ale muszę jakoś żyć, nie chce umierać. Dwa tygodnie temu podsłuchałam dwie baby na straganie, które rozmawiały o dziełach i ile one są warte. Rozmawiały również o majątku tego kogoś. Dowiedziałam się tu i tam gdzie można go znaleźć. I znalazłam .. Jak zawsze ze mną był Dzielny. Kiedy stanęłam w krzakach koło domu Jana nie mogłam w to uwierzyć jak można mieć tak duży dom. Przyznam był ogromny, piękny i niesamowity. Ogród był jeszcze bardziej zachwycający, taki zielony, czysty, zadbany, aż zabrakło mi słów żeby go opisać. Powiedziałam Dzielnemu żeby pozostał na straży w krzakach. Postanowiłam wejść do środka przez okno na górze. Wspinałam się coraz wyżej po zaroślach na budynku. Kiedy już dotarłam i otworzyłam okno oraz weszłam do środka zabrakło mi tchu w piersiach, byłam zachwycona tym co zobaczyłam. Wszystko lśniło, błyszczało się oraz mieniło. Po kilku staraniach i błędnych poszukiwań nareszcie znalazłam drzwi do pracowni Jana. Były wielkie i potężne, trzy razy większe niż ja. Ostrożnie otworzyłam je i powoli posuwałam .. Kiedy już były lekko otwarte przecisnęłam się i weszłam do środka. To co zobaczyłam było przepiękne, tyle kolorowych farb, pędzli, płótna na ziemi, byłam zachwycona tylko .. te obrazy, one .. nie miały żadnego sensu były takie ciemne i nie wyrażały żadnych emocji Jana. Wydawało mi się, że Jan jest tylko taką kukłą do malowania sławnych dzieł. Żałosne .. Po chwili usłyszałam kroki, strasznie się przestraszyłam, byłam taka zachwycona tym miejscem, że zapomniałam po co tu przyszłam. Szybko schowałam się za ogromnym płótnem. Do pracowni niespodziewanie wszedł brat Jana, nie wiedziałam jak się nazywa dopóki nie wymienił swojego imienia. Był to Hubert. Bałam się, że mnie zauważy bądź znajdzie. Szedł w stronę ogromnego płótna czyli w moją. Strasznie biło mi mocno serce, a oddychałam jeszcze szybciej. Hubert chyba mnie usłyszał .. Gdy już miałam być złapana przez niego on szybkim krokiem wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Kiedy wyszłam z ukrycia i chciałam jak najszybciej wyjść, drzwi były zamknięte na klucz, bałam się. Z pracowni nie było innego wyjścia, ponieważ okna były również zamknięte i nie dało się ich otworzyć. Przez godzinę siedziałam i martwiłam się w tej chwili najbardziej o Dzielnego .. ale nagle zobaczyłam kartkę bądź jakąś wizytówkę, a na niej było napisane właśnie to:
 Hubert van Eyck niderlandzki malarz, starszy brat Jana van Eycka. W katedrze św. Bawona w Gandawie jest tworzony przez van Eycków Ołtarz Baranka Mistycznego. Aktualnie jest jeszcze nie skończony.
Nie wiem sama czemu Hubert miał to w swojej kieszeni. Siedziałam w pracowni jeszcze przez prawie dwie godziny, nie miałam picia ani jedzenia. Nagle drzwi od pracowni powoli się otwierały, a ja wstałam i postanowiłam się już nie chować, ponieważ wiedziałam, że wiedzą, że tu jestem. Stał w progu drzwi sam Jan van Eyck. Nie wiedziałam co mam powiedzieć czy się ukłonić czy może napluć mu na buty. Jan podszedł do mnie i zapytał się czego tu szukam. Ja nadal nic nie odpowiedziałam. Jan zadał jeszcze jedno pytanie .. "Czy podobają Ci się moje dzieła?" Za to ja odparłam, że nie. Był bardzo podirytowany tym co właśnie mu odpowiedziałam na jego pytanie. Lecz on jeszcze raz mi się zapytał co mi się nie podoba w jego obrazach. Odparłam, że nie mają one żadnego sensu, że jego emocje nie są przelane na płótno. Powiedział mi, że jeśli jestem taka mądra i pyskata to niech namaluje sama jakikolwiek obraz. Więc związałam moje włosy wstążką, wzięłam pędzel i zaczęłam malować z pamięci i wyobraźni. Po kilku godzinach nareszcie skończyłam. Jan nie mógł się napatrzeć na ten obraz. Zapytał się mnie skąd mam taki talent i ile mam lat. Odpowiedziałam mu, że mam 15 lat, a talentu za dużego nie mam i, że pierwszy raz malowałam na płótnie. Jan zakończył ten temat i powiedział, że mam wziąć duży materiał i się rozebrać, a następnie przykryć się nim. Ja zdziwiona i przestraszona nie wiedziałam co mam zrobić, ale zrobiłam to co mi powiedział. Jan zabrał dużo farb, pędzle i w miarę duże płótno. Przez kilka godzin musiałam być w jednej pozycji nie piłam ani nie jadłam. Jan w końcu skończył malować, pokazał mi obraz i kazał mi się ubrać w czyste rzeczy. Obraz był przepięknie namalowany i miał wreszcie to coś innego niż pozostałe dzieła. Jan powiedział mi, że dałam mu natchnienie do malowania, ale też wspomniał, że nadal będzie malował tak jak dotychczas, ale nie będzie jedynie malował dla bogatych. Zachowa sobie dzieła dla siebie i ukryje przed żoną. Po wszystkim dał mi adres do domu jego przyjaciela i powiedział, że mogę tam zamieszkać i rozwijać swój talent. Byłam bardzo szczęśliwa, nie da się opisać moich emocji wtedy. Na ten czas dał mi również trochę monet abym kupiła sobie coś do jedzenia i do picia. Następnie podziękowałam mu i wyszłam tak żeby nikt mnie nie zobaczył z rodziny Jana. Pobiegłam do Dzielnego i razem poszliśmy do domu przyjaciela Jana. Teraz właśnie jestem tu, gdzie jestem dzięki Janowi i myślę cały czas tylko o nim to nie jest ani zakochanie ani zauroczenie tylko uczucie kochania go jak własnego ojca. Teraz jak tak myślę o nim to przypominam sobie jaki ona był. Był dla mnie bardzo miły i wyrozumiały. Na głowie miał dużą ilość materiału wtedy to był kolor czerwony, jego szata lub nakrycie było ciemne, miało kolor czarny, nie było widać butów i prawie dłoni. Jego szyja była również prawie cała zakryta. Twarz miał niezbyt przyjazną, jego oczy były dość duże i miały ciemny kolor, a ust prawie nie miał. Twarz Jana była zmęczona życiem, ale kiedy się uśmiechał to był najpiękniejszy widok. Nigdy go nie zapomnę.

3 komentarze:

Unknown pisze...

Posiadasz bardzo dużo informacji na jego temat,zachwycająco dużo zaimponowałaś mi

Unknown pisze...

Twoje spotkanie z mistrzem było bardzo pouczające, bo pokazało, że trzeba walczyć o swój talent i umiejętnie go rozwijać. Powodzenia!

Nessa pisze...

Twoja rekonstrukcja obrazu jest GENIALNA! 987 słów. "Po kilku staraniach", "strasznie się przestraszyłam", "mi się zapytał" - błędne konstrukcje. Świetna treść.

Prześlij komentarz