niedziela, 12 października 2014

Podstolina (Emilia, Marceli)

Podstolina - Podstolina - Hanna Czepiersińska jest jedną z pobocznych postaci w komedii Aleksandra Fredry pt. „Zemsta”, jednakże jej osoba ma olbrzymi wpływ na przebieg akcji, trzykrotna wdowa, bez majątku (za to potrafi sprawiać wrażenie osoby majętnej), w średnim wieku, pozostaje nadal atrakcyjną kobietą. W młodości uwielbiała się bawić, szczególnie w towarzystwie mężczyzn. Lubiła romansować i bynajmniej nie cechowała się stałością w uczuciach. Pragnie kolejny raz wyjść za mąż; mimo pozornej uczuciowości i sentymentalizmu potrafi dbać o swoje sprawy. Jest wyrachowana.





Oto Ja,
Hanna Czepiersińska!                     
(Zrobiłam ten portret specjalnie
dla pamięci pokoleń)

                                         


 
                                         Mój wierny pamiętniczku!                                          18 maja 

Znowu nie wiem, co robić! Spacerowałam dziś z Papkinem. Ten to potrafi nawijać! Wysłuchałam wielu wątpliwych historii.  O tym, jaki to jest odważny, rycerski, mądry. Bla, bla, bla …
Przejdźmy jednak do rzeczy – w imieniu swego pana złożył mi propozycję. Nie zgadłabym – Cześnik chce się ze mną żenić! Tego się nie spodziewałam. Myślałam, że trafi mi się jakiś słodki młodzik, a tu znowu stary dziad… Mam się zastanowić i w niedługim czasie dać odpowiedź. Co prawda, pochowałam już szczęśliwie trzech mężów, to i pochowam czwartego, ale czy nie tak szybko od ślubu, jak poprzednio? Co sobie inni myślą? No, chyba że ich truję. Może trzeba szukać męża gdzie indziej? Trzeba mi się dowiedzieć, jak tam z mająteczkiem drogiego Cześnika. Z drugiej strony, ja też posiadam nieco grosiwa, więc ziarenko do ziarenka, a uzbiera się miareczka. Zamek niczego sobie, tylko ten zrzęda – Milczek za płotem. Może być niezły ambaras, gdy dowie się, o rychłym ożenku sąsiada.
Dzisiaj było niezłe przedstawienie – Rejent burzył mur graniczny. Myślałam, że się pozabijają. Obaj wyglądali naprawdę komicznie. Papkin mało nie padł z przerażenia.
Ale, ale - czy ten Cześnik nie jest aby dla mnie za stary? Niewiele pociechy ze starego dziada. Ja przecież taka młoda, mam też sporo do zaoferowania – figura jak się patrzy, profil całkiem, całkiem. No i sakiewki ze złotem dobrze schowane (chwalić moich drogich mężów za to, co mi zostawili).
Nie wiem, naprawdę nie wiem, co począć.
Pójdę poradzić się Klary.



                                              Pamiętniczku ukochany!                                                  19 maja

No i fantastycznie!
Siedzę sobie, czytam spokojnie książkę, aż tu wpada podekscytowana Klara, chce przedstawić jakiegoś młodzika. Prosi o zapoznanie z nim, rozmowę. Tylko patrzeć, już jej nie ma. Za to, co moje oczy widzą? Nie do wiary! Zza drzwi nieśmiało wyłania się mój kochany Radosław! Jakże go dawno nie widziałam, co on tutaj robi? Oczy moje patrzą z niedowierzaniem. – Książę – mówię – ty tutaj? Cóż za okoliczności waść sprowadzają? Nie ukrywam radości, biorę jego dłonie w swoje, ściskam. – jak to się stało, że mi tak nagle zniknąłeś w tej Warszawie? Ile się naszukałam, wszędzie pytałam. Z tobą było mi tak dobrze!
Ukochany milczy, nie dość tego, wzrokiem umyka po wszystkich kątach. Ręce chce wyswobodzić, język mu się plącze. – Podstolino droga, musiałem wyjechać, wybacz – jąka. Potem przyznaje, że mnie oszukał, fałszywym imieniem się posługując. Naprawdę jest synem drogiego Milczka i ma na imię Wacław. Mieszka tutaj, w zameczku. Ubiega się o rękę Klary. Pięknie. No cóż, ale skoro już się znalazł, tak łatwo go nie oddam!
Pomyślmy, co się da zrobić. Żaden z moich mężów (Panie, świeć nad ich biednymi duszyczkami) nie był taki szarmancki, uwodzicielski i piękny.
Nie poddam się, Klara może wziąć sobie choćby… Papkina. Będzie wniebowzięty. Muszę powalczyć, może pójdę do Rejenta, powiem, co czuję do jego syna. To jest myśl – może przez wzgląd na niechęć do Cześnika zgodzi się, aby zrobić mu na złość i poślubię młodego. Co na to mój niedoszły małżonek?
Nie tracę czasu, biegnę …


                                              Pamiętniczku mój najdroższy!                                             20 maja

Hura...! Udało się!!!
Sprawa wygrana. Wszystko poszło lekką rączką. Troszkę kadzeń, troszkę sprytu i jesteśmy już u szczytu. Ha! Oczywiście moc pieniądza również została uruchomiona. Jak się cieszę. Rejent rad z mego względu. Sprawy idą jak należy. Ten głupi mędrek na posyłki Papkin przeszkodził mi, lecz nie jest nazbyt mądry by mi moje szyki zburzyć. Jakby popsuł coś haniebnie, to bym łeb mu ukręciła! Niech się lepiej trzyma swego chwalebnego nosa i nie wściubia gdzie nie trzeba.
Co potrzeba, żem zrobiła... Tylko, czy się dalej uda? Przecie Wacław z Klarą tak łatwo nie ustąpią... Tych dwoje razem będzie knuło. Zewsząd wrogów sto tysięcy, a problemów jeszcze więcej.
Dalsza część dnia.
Od razu po ostatnim wpisie do pamiętniczka poleciałam po nową kolię na moją delikatną szyjkę (na poprawę humoru). Posiada ona piękne czarne oczko błyszczące tajemniczo w świetle księżyca (sprawdzałam) oraz czarny kamyczek w kształcie łezki, który ponętnie wisi i podkreśla moje walory. Wygląda to wyjątkowo. Do niej nabyłam również czarne koronkowe rękawiczki, wiązane elegancko w kokardkę. A może mnie trochę pogrubiają...??? A trudno... Pasują mi one idealnie do dwóch moich skarbków - pantofelków rzecz jasna na lekkim obcasiku. Są mi one niezmiernie bliskie, do tego można je sprytnie użyć w obronnym celu... Zakup tych dwóch rzeczy był bardzo ważny, bo muszę zrobić dobre i oczywiście "odpowiednie" wrażenie na Wacławie. By nie zostać całkiem w nędzy, dbać trzeba o swoje interesy. Za mąż wyjść muszę czym prędzej. Wacław to kandydat idealny. Co ważne, pożegnać go jeszcze długo nie będę musiała.
Dobre, dobre to posunięcie... [zacieram rączki ze szczęścia].






                                                            Mój pamiętniczku oddany!                                          21 maja


A niech to szlak!
Nie powiódł się mój misternie ułożony plan. Wszystko diabli wzięli! Runęły nadzieje. Sukienka u krawcowej już prawie zamówiona. W głowie marzeń w brud. Z Wacławem w poranki i w wieczory. Te namiętne, nieprzespane noce...Ach... A tu...! Katastrofa! Okrutny ten świat! Rejent z Cześnikiem pogodzeni. Już bardziej się spodziewałam, że Papkin pokorny i skromny się stanie...niż TO. Ręce podali na zgodę. Gdzie ta wojna, intrygi, knucia i kłótnie? Już się pozabijać chcieli, a tu w jednej chwili...! W mojej głowie puszcza wieczko i wiadomość ta ukryta, że to KONIEC!!! Tak! I kwita! Z moich planów nici, pożegnać się mogą "chlubnie". Pod gruzami muru zginąć. Oczywiście, jeszcze się odwrócić nie zdążyłam, a Wacław z Klarą ślub sobie biorą. Tak szczęśliwi, uśmiechnięci- pokazałam dobre chęci [rozpacz w sercu, uśmiech na twarzy]. Ta niedola już zostanie w mej pamięci... Gdzie ta przyszłość wśród dostatku i miłości!? By nie zostać całkiem w nędzy, za mąż chciałam wyjść czym prędzej...

0 komentarze:

Prześlij komentarz