niedziela, 12 października 2014

Wacław (Jan, Ola)

Wacław - syn Rejenta, odważny i rozsądny, wobec ojca posłuszny, potrafi wykorzystywać sprzyjające okoliczności dla własnego celu, jakim jest małżeństwo z Klarą.
Dzień pierwszy.

O świcie wyjrzałem z okna swej komnaty i ujrzałem jak mój ojciec przygląda się dziurze w murze, który dzieli zamek na dwoje. Czy potrzebny komu ten mur i ta krata? A gdyby go tak w ogóle nie było?...Jakże życie byłoby prostsze  – co dzień widywałbym się z Klarą, mą ukochaną, razem  witalibyśmy dzień i wieczór, ale nie… Nie ma najmniejszych szans na pojednanie, dwóm starszym panom  spodobało się żyć w konflikcie i ani myślą dojść do porozumienia, przy czym ani przez chwilę nie pomyślą o tym,  że cały ten spór o zamek nie ma najmniejszego sensu.  Tak dłużej być nie może! Przed południem spotkałem w altanie Klarę, namawiałem ją - byśmy wreszcie uwolnili się z tej matni, byśmy nie bacząc na nikogo i na nic uciekli z zamku i rozpoczęli wspólne życie, z dala od jej stryja i mego ojca. Ale ona nigdy mu się nie sprzeciwi.

 Potem  trzech murarzy z polecenia mego ojca przystąpiło do naprawy muru. No i zaczęło się!... Rozwścieczony Cześnik wysłał swego dworzanina z jakimś drugim jegomościem, aby im przeszkodzić. Szkoda gadać, co się działo. Wtedy nagle mnie olśniło, zbiegłem na dziedziniec i niewiele myśląc udałem wystraszonego przeciwnika, przedstawiłem się jako komisarz Rejenta. Już po chwili, jako jeńca prowadzono mnie do części zamku Cześnika . No cóż… każdy sposób jest dobry,  jeśli pozwala być blisko ukochanej. Próbowałem przekonać jej stryja, że cały ten spór nie ma sensu, że może nadszedł czas by zakopać topór wojenny. Ale on jest uparty, ani myśli o zgodzie. A ten głupek Papkin nawet nie zorientował się, kim naprawdę jestem. Nie mogłem jednak pozwolić na to by zdemaskowano mnie w obecności Cześnika,  dlatego postanowiłem wyjawić mu prawdę, a na wszelki wypadek obiecałem zapłatę za milczenie. Chciałem zostać w tej części zamku.
 W kilka godzin później, gdy wyjawiłem wszystko Klarze przestraszyła się, że zaraz wszystko się wyda. I wtedy wpadła na pomysł, abym ubłagał Podstolinę, by ta zatrudniła mnie w charakterze pisarza. Sam pomysł  nie wydawał mi się zbyt mądry, ale innego planu nie mieliśmy. Gdy zorientowałem się kim jest Podstolina, wiedziałem, że moje spotkanie z ową damą będzie oznaczać wielkie kłopoty. Zwłaszcza, że nie było to nasze pierwsze spotkanie. O nie, to nie może się udać, Hanna tak łatwo nie odpuści, a gdy Klara o wszystkim się dowie, każe mi iść precz.
Zdesperowany i wystraszony natarczywością Podstoliny, pobiegłem do naszej części zamku i postanowiłem szukać ratunku u ojca. Już po jego minie widziałem, że  ma mi coś do zakomunikowania. Otóż – moja miłość do Klary absolutnie nie miała dla niego najmniejszego znaczenia, za to on już dokonał wyboru - miałem zostać mężem Podstoliny! Co więcej, jeśli z mojej winy nie dojdzie do ślubu, przyjdzie mi zapłacić sto tysięcy, jeśli to ona zrezygnuje  - ona płaci. Co też ojcu nagle przyszło do głowy, skąd ten pomysł? Owszem jeszcze jakiś czas temu wiązałem z nią pewne plany, ale kiedy poznałem Klarę wszystko się zmieniło.
Siedziałem i myślałem co zrobić? Jak wybrnąć z tej sytuacji?. Nic jednak nie przychodziło mi do głowy.
Spędziłem bezsenną noc, myślałem i myślałem, modliłem się o cud – nie mogłem, nie chciałem wiązać się z Podstoliną.
Dzień drugi.
Wstałem rano. Głowa mnie bolała, nie spałem całą noc. Nie mogę uwierzyć,  że dla mego Ojca jest ważniejsza zemsta niż moje szczęście. Jestem zdecydowany  zerwać zaręczyny z Podstoliną, tylko skąd ja wezmę tyle pieniędzy!? Jeszcze nie powiedziałem o tym Klarze. Nie mogę jej tego powiedzieć! Nie przejdzie mi to przez gardło Cy dzień, aż  do wieczora rozmyślałem o tym samym co w nocy... Nie mogłem przez to normalnie myśleć, ciągle coś niszczyłem lub nie wykonywałem zbyt dobrze poleceń mego Ojca. Czuje ogarniającą mnie niemoc.Jedzenie zupełnie straciło dla mnie smak i ciągle  modliłem się, żeby bóg sprawił żebyśmy się z Klarą złączyli węzłem małżeńskim i ażeby zamiary mojego ojca zostały tylko zamiarami.

Dzień trzeci.
 Koniec końców postanowiłem powiedzieć  Klarze o nadciągającym nieszczęściu. Przeszedłem przez dziurę w murze i zobaczyłem jak Papkin wymachuje przed nią jakimś świstkiem papieru. Zawołałem ją i przedstawiłem jej plan mego ojca . W czasie rozmowy dowiedziałem się, że Papkin na mnie doniósł... miałem ochotę go za to ukarać ,ale Klara go obroniła... W tym momencie, gdy żegnałem się z moją ukochaną podbiegło do mnie kilku ludzi jej ojca i złapali mnie. Siłą doprowadzili mnie przed oblicze ojca mej ukochanej oraz największego wroga mego ojca - Cześnika. Zacząłem  domagać się chociażby szabli  do obrony. Cześnik powiedział, że nie po to mnie tu "wezwał". Ze zdumieniem usłyszałem, że mam wybierać : śmierć lub małżeństwo z Klarą!  
A więc  moje modlitwy zostały wysłuchane. Nie mogłem wprost w to uwierzyć!  A kiedy jeszcze dodał , że to DZIŚ -  wprost nie mogłem opisać swego szczęścia . Potem coś tam tłumaczył dlaczego to robi, ale ja już nie słuchałem! W tym momencie nic dla mnie się nie liczyło. Ślub był skromny i szybki, ale to nie  było ważne.  Liczyło się to ,że z mą ukochaną Klarą a nie z Podstoliną. Szczęśliwi wybiegliśmy z Klarą z kościoła  i od razu usłyszałem  zarzuty ze strony mego Ojca. Nie słuchając - poprosiłem go o błogosławieństwo. Przybyła również wzburzona Podstolina. Ona również nie mogła mi już zaszkodzić.
  Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.Nasi ojcowie wreszcie się pogodzili a to przecież najważniejsze.

0 komentarze:

Prześlij komentarz