Moja historia zaczęła się dość niepozornie. Urodziłem się w małej wsi. Już od małego uczono mnie dyscypliny i tego, że muszę być posłuszny ojcu i matce. Ojca jakiś czas temu i tak drzewo w lesie przygniotło, więc matka z wujem Andrzejem się zadawała. Właściwie można powiedzieć, że sam się do nas wprosił i ona sama nie miała chyba nic do gadania, bo w sumie jej to na rękę, że ma od niego pomoc. Nigdy za nim specjalnie nie przepadałem, ale cóż ja mam do gadania. Ino bym po nosie dostał. A i potem pewnie i by mi w jego oczach ubyło. Nie opłacało mi się wtrącać w rodzinne relacje.
Matka mnie i rodzeństwa nigdy nie doceniała, jeśli chodziło o naszą przyszłość. Ino do roboty na polu nas zaganiała. Ja odkąd wiatrak za Wisłą za młodu zobaczyłem, tylko praca młynarza mi w głowie. Nie szło mi tego nijak z głowy wybić, toteż mi zawsze matka powtarzała, żem głupi. Ale się uparłem, więc mnie pewnego dnia do szkoły posłała, o czym będę opowiadał.
Zacznę od tego, że do dziś dzień pamiętam swoje pierwsze chwile w szkole. Byłem strasznie podekscytowany. Byłem bowiem święcie przekonany, że mnie tam nauczą wiatraki stawiać. Rzeczywistość okazała się być niestety nieco inna. Myślałem, że będzie przy tym choć trochę zabawy. Okazało się jednak, że w szkole muszę być najgrzeczniejszy, jak tylko potrafię. No i nie mogę się zbytnio z tłumu wybijać, bo bym dostał lanie. Pewnie nie tylko od nauczyciela, który i tak nazbyt często pastwił się nad nami. A to wyzywał od głąbów, a to tłukł linijką, za głupoty. Nie mogę zrozumieć go do teraz, ale nigdy mu o tym nie powiem, co by się na mnie biednego nie uwziął. Doskonale pamiętam, kiedy w pierwszy dzień szkoły chciałem się wykazać. Uczył nas wtedy dwóch pierwszych liter alfabetu. Kazał klasie powtarzać za nim, jak się je wymawia. Najpierw napisał na tablicy drukowaną, dużą literę ,,A". Posłusznie powtarzaliśmy za nim wymowę. Chciałem zostać zauważony, więc krzyczałem w tłumie najgłośniej jak potrafię, starając się pięknie wymówić literę. Jakiż był mój zawód, kiedy to nic nie mówiąc, nauczyciel nie pochwalił nikogo i przeszedł do kolejnej litery. A ja przecież tak bardzo się starałem! Dodało mi to jednak determinacji i postawiłem sobie za cel, zostać tym razem zauważonym i docenionym. Toteż kiedy wszyscy mieli powtarzać ,, be", ja zrobiłem to najgłośniej, nak mogłem. Nauczyciel co prawda zauważył mnie, ale za to dostałem wtedy od niego pierwszy raz lanie za to, że rzekomo beczałem na lekcji. Więcej już nie chciałem ,, beczeć". Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy sam kazał mi to zrobić chwilę później. Nie rozumiałem tego. Najpierw kazał mi milczeć, a potem robić to samo...? Postanowiłem już się nie odzywać na wszelki wypadek, bo pomyślałem, że może chce mnie jakoś sprawdzić. Za milczenie też dostałem po nosie. Za to do od tej pory dokładnie pamiętam to, że ,, B wygląda, jak precelek, a jego wymowa, to ,,be". Byle nie przesadne i ofensywne, co by mi się od nikogo w przyszłości za to już nie oberwało. Choć myślę, że w stawianiu wiatraków mi się ,, beczenie" nie przyda.
Uznałem, że co by matka nie mówiła i tak się tego nauczę, postawię wiatrak i zdobędę żonę, żebym mógł ją tłuc, jak na prawdziwego młynarza przystało. W szkole i tak mnie niczego przydatnego nie nauczą, ale chodzę, aby mi matka spokój dała i w pole nie goniła.
skip to main |
skip to sidebar
poniedziałek, 19 stycznia 2015
TAGI
drama
nowelki
opowiadanie
Zemsta
fanfik
kampanie społeczne
malarz
rycerz
reklama
Antygona
Odyseusz
książka
rycerze
Świtezianka
film
Lem
Mrożek
polecenie
Cześnik
Dyndalski
Klara
Papkin
Perełka
Podstolina
Rejent
Wacław
ankieta
maski
Amnesty International. CEO
Eurydyka
Hajmon
Ismena
Kreon
Murarz
Niepubliczni
Strażnik
TEG
Tejrezjasz
To lubię
ballady
debata
lektury
letnie zadania
poradnik
powtórzenie
projekt czytelniczy
Archiwum
-
▼
2015
(82)
- ► października (1)
-
▼
stycznia
(34)
- Czerwiakow (Wiktor)
- Brizżałow (Szymon W.)
- Żona Czerwiakowa (Michał Ł.)
- Mleczarz Probst (Laura)
- Syn Kuntza (Piotr P.)
- Kuntz Wunderli (Julia)
- Kowal (Szymon H.)
- Antek (Sara)
- Widz w cyrku (Kuba S.)
- Dyrektor cyrku (Asia)
- Sachem (Natalia K.)
- Handlarz starzyzną Żyd (Mateusz)
- Sąsiad małżeństwa (Natalia C.)
- Żona (Sasza)
- Mąż (Kuba K.)
- Nauczyciel Antka (Kuba C.)
- Żona wójta Cyganka (Emilia)
- Egzekutor Czerwiakow (Martyna)
- Generał Brizżałow (Oskar K.)
- Handlarz starzyzną Żyd (Jan)
- Sąsiad małżeństwa (Agnieszka)
- Żona (Basia)
- Mąż (Oskar T.)
- Narrator, przybysz do Antylopy (Magda)
- Widz, świadek występu Sachema (Michał Ś.)
- Dyrektor cyrku (Iza)
- Sachem (Kuba Z.)
- Kum Andrzej (Stefan)
- Siostra Antka Rozalka (Piotrek Sz.)
- Mama Antka (Konrad)
- Syn Kuntza Wunderlego (Marceli)
- Mleczarz Probst (Ola)
- Kuntz Wunderli (Arek)
- Antek (Kacper)
Moja lista blogów
Obsługiwane przez usługę Blogger.
8 komentarze:
W jaki sposób bycie bitym wpłynęło na Twoje postrzeganie świata?
(Dyrektor cyrku Asia)
Dlaczego tak bardzo fascynowały Cię wiatraki?
(Brizżałow)
Czy chiał byś złożyć zażalenie dotyczące twojej matki, nauczyciela, kowala i wszystkich tych którzy cię bili?
Pracuję w urzędzie i zam parę wpływowych ludzi. Z pewnością mogę Ci pomóc.
Kwestia kogo i za co dokładnie chcesz sądzić. Uzasadnij, z pewnością pomoże to w tworzeniu lepszego i mniej dyskryminującego świata...
Równie mocno pokrzywdzony urzędnik, Czerwiakow (Wiktor)
Czemu chciałeś zostać kowalem ?
Czemu chciałeś zostać kowalem ?
Jak oceniasz moją postać? Myślisz, że byłem złym człowiekiem? -Uzasadnij.
(Nauczyciel Antka - Kuba Ciszewski)
Myślisz, że pasujesz do reszty mieszkańców swojej wsi?
(Sąsiad małżeństwa- Natalia)
Do Dyrektora cyrku:
To, że byłem bity motywowało mnie do działania. Było mi co prawda smutno i do tej pory mam z tego powodu traumę, ale kiedy myślę o tym teraz, dało mi to motywację do tego, żeby bardziej uważać na wszystko co robię, czy mówię.
Do Brizżałowa:
Tak na prawdę nie wiem, co pociągało mnie w wiatrakach. Kiedy byłem mały impierwszy raz zobaczyłem wiatrak, po prostu coś w środku mnie wtedy tchnęło i wiedziałem, że to właśnie z wiatrakami chcę związać przyszłość. To zadziałało, jak cukierek na małe dziecko. Kiedy dziecko widzi cukierka, nie zastanawia się nad tym, dlaczego chce go dostać. Po prostu chce i już.
Do Czerwiakowa:
Ja osobiście byłem przyzwyczajony do takiego traktowania, dlatego nie było to dla mnie nic nowego, kiedy nauczyciel zaczął mnie bić, lecz po cichu liczyłem na to, że właśnie w szkole zostanę doceniony i potraktowany inaczej. Mimo wszystko działał on negatywnie na psychikę innych dzieci, dlatego mógłbym Pana jednak prosić o pomoc w oskarżeniu go... Nie chcę, żeby kolejne dzieci przeżywały to co ja, bo nie wiem jak by to zniosły. Dla mnie to była rutyna domowa, więc umiałem przeboleć ten fakt, lecz nie powiem tego samego o innych. O Kowalu mogę powiedzieć to samo, dlatego jeśli już, chciałbym oskarżyć właśnie ich. Matki los mimo wszystko nie jest mi obojętny i chcę jej dobra. Jest jaka jest, ale w końcu to moja matka. Jej sprawy roztrząsać już nie chcę.
Do anonima/anonimów
Nigdy nie chciałem zostać kowalem, zawsze fascynowały mnie wiatraki...
Do nauczyciela:
Definitywnie uważam, że powinien Pan zmienić sposób nauczania. Tak jak powiedziałem innym, na mnie to nie wpłynęło, ale na inne dzieci mogło. Mogło się to odbić jako trauma szkolna na ich psychice, dlatego osobiście bardzo potępiam Pana metody wychowawcze. Umie Pan uczyć, ale nie wychowywać.
Do sąsiada małżeństwa:
Nie sądzę. Zawsze czułem się gdzieś w głębi inny. Każdy chciał zrobić ze mnie wiejskiego gospodarza, a ja miałem ambitniejsze plany, co nie było zbytnio akceptowane we wsi, dlatego uznano mnie pewnie pewnie za moimi plecami za naiwnego głupka.
(Antek- Sara)
Prześlij komentarz