poniedziałek, 19 stycznia 2015

Żona (Sasza)

       Pewnego razu, wraz z moim mężem przeprowadziłam się do kamienicy. Tam dopiero zaczęła się moja historia. Mieszkałam niedaleko miasta, w którym często bywałam, bo dawałam tam lekcje. Mój mąż był urzędnikiem i większość swojej pracy wykonywał w domu. Bardzo go kochałam, co prawda był niski i dość pulchny, (totalne przeciwieństwo mnie jeżeli chodzi o wygląd) ale to była największa miłość mojego życia. Jednak nie udało mi się z nim stworzyć porządnej rodziny, nie miałam dzieci.
        W wolnym czasie lubiłam szyć, kiedy to robiłam, mąż często dotrzymywał mi towarzystwa.
         Nie byłam w zbyt bogatym małżeństwie, nie zarabiałam dużo, (mąż też nie) ale pomimo tego często jadałam z mężem obiad na mieście. Raz na jakiś czas chodziłam z małżonkiem na wspólne spacery, podczas których zazwyczaj jadłam z nim pierniki.
         Tajemnicą mojej rodziny była Kamizelka. To przez nią żyłam w kłamstwie.

                                                                             * * *

          Pewnego dnia Pan - czyli mój mąż (często tak na niego mówiłam, bo miałam do niego duży szacunek) poczuł się gorzej. Ciekła mu krew z ust. Postanowiłam wtedy zawołać lekarza, żeby zbadał mojego męża. Bardzo martwiłam się o małżonka, bo nie chciałam go stracić.
          Lekarz próbował mnie uspokoić. Mówił, że to pewnie objawy jakiegoś jesiennego przeziębienia, a krew może być z nosa. Pomimo tego, że jego słowa wyglądały i brzmiały pewnie, to i tak domyślałam się, że lekarz wykrył u męża nieco poważniejszą chorobę.
          To właściwie od tamtej pory zaczęły się kłamstwa.
           Pan coraz bardziej chudł, a ja chcąc go uspokoić, skracałam pasek od jego kamizelki. Po pewnym czasie jednak się okazało, że on sam też zauważał zmiany w swojej wadze i żebym się o tym nie dowiedziała zaczął przeszywać w kamizelce łączenia i guziki.
           Choroby jednak się nie dało oszukać, była zbyt poważna, ale tylko majstrowanie przy kamizelce podnosiło mnie na duchu. Mimo starań, zimą Pan zmarł. W rozpaczy postanowiłam opuścić mieszkanie, bo każda rzecz w nim przypominała mi o mężu. Za nim opuściłam dom, sprzedałam kamizelkę Żydowi, żeby mi nie przypominała kłamstw, które i tak w niczym nie pomogły.
           Wychodząc, zamknęłam za sobą bramę i poszłam przed siebie.
            Jedno wiem na pewno, nigdy nie wrócę do miejsca kłamstw i ciężkich wspomnień.

24 komentarze:

Nessa pisze...

Proszę opisać, jak radziła sobie Pani w tej trudnej sytuacji? Czy miała Pani kogoś, kto Pani pomagał w opiece nad mężem?

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Dlaczego nie reagowała Pani na kłamstwa lekarza, skoro zdawała sobie Pani sprawę, że nie mówi on prawdy?

(dyrektor cyrku- alfa)

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Dlaczego tak ważne było dla Ciebie, aby Twój maż nie zauważył postępów swej choroby?
Kuntz Wunderli (Julia)

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Miała Pani jakieś plany, po tym jak się Pani wyprowadziła z tego domu?
(Jeśli nie to dlaczego?
Jeśli tak to jakie?)

(Żyd-Błaszczi)

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Uważa Pani, że kłamstwem można się posłużyć w dobrej wierze? Kiedy kłamstwo jest usprawiedliwione, a kiedy nie?
(Sąsiad małżeństwa- Natalia)

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Gdyby mogła Pani cofnąć czas, okłamywałaby Pani męża dalej?
(Nauczyciel Antka - Kuba Ciszewski)

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Jak potoczyły się Pani dalsze losy, gdy opuściła Pani na zawsze swoje wczesniejsze miejsce zamieszkania?
(sąsiad małżeństwa- AS)

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Jak poznała pani swojego męża
(mąż Kuba K.)

Unknown pisze...

@Nessa
Nie miałam żadnej pomocy w opiece nad mężem, musiałam sobie z tym radzić sama. Było mi bardzo ciężko, ale czego nie zrobi się dla ukochanej osoby.

@dyrektor cyrku- alfa
Do końca nie wiedziałam, czy jego słowa są prawdziwe, czy fałszywe, więc bałam się podjąć jakiej kolwiek decyzji, ale nawet gdybym była w 100% pewna, że lekarz kłamie, to i tak nic by to nie zmieniło, bo choroba była nieuleczalna.

@Kuntz Wunderli (Julia)
Nie chciałam żeby tego zauważył, bo nie chciałam go martwić, starczało tego, że ja się bardzo o niego martwiłam.

@Żyd-Błaszczi
Nie miałam żadnych planów, ponieważ dalsze moje życie bez męża nie miało sensu, nie obchodziło mnie gdzie wylonduję po wyprowadzce.

@Sąsiad małżeństwa- Natalia
Tak, uważam, że kłamstwem można się posłużyć w dobrej wierze, bo tylko kłamstwo w tamtej trudnej chwili utrzymywało mnie przy życiu. Myślę, że w takich sytuacjach kłamstwo jest usprawiedliwione.

@Nauczyciel Antka - Kuba Ciszewski
Myślę, że nadal bym go okłamywała, ale nie do takiego stopnia jak to robiłam wcześniej.

@sąsiad małżeństwa- AS
Teraz mieszkam w niedużym mieszkaniu, nadal nie mam dzieci, ani męża. Pracuję w Domu Opieki Społecznej, gdzie jestem sprzątaczką. W wolnej chwili, czytam starym i chorym ludziom dramatyczne i romantyczne powieści, które zawsze doprowadzają mnie do łez, bo przypominają mi o mężu. Każdego dnia śnię o Panu i płaczę za nim przez sen, nadal mi go strasznie brakuje.

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Gdzie mieszkała Pani wcześniej z mężem? Dlaczego się Państwo przeprowadzili?
(Cyganka - EM)

Fanfiki Gimnazjum pisze...

W jakim mieście dawała Pani lekcje i czego Pani uczyła?
(Mleczarz Probst- alfa)

Unknown pisze...

@mąż Kuba K.
Poznałam go w parku. Siedziałam na ławce i jadłam pierniki, a on się do mnie dołączył, nigdy tego nie zapomnę, to był najwspanialszy dzień w moim życiu. Od tamtej pory tradycja jedzenia pierników w parku, pozostała aż do jego śmierci.

Unknown pisze...

@Cyganka - EM
Wcześniej mieszkaliśmy w małym mieszkanku, daleko od miasta. Przeprowadziliśmy się, ponieważ mąż potrzebował własnego pokoju do pracy, a nie mieliśmy na tyle miejsca w starym mieszkaniu, żeby mu taki pokój urządzić, a ja miałam za daleko do miejsca pracy, bo musiałam codziennie w jakiś sposób się przemieszczać do miasta, a po przeprowadzce mogłam chodzić do miasta na nogach.

@Mleczarz Probst- alfa
Miasto było nie za duże, ale miało bardzo skomplikowaną nazwę i nie jestem w stanie jej sobie teraz przypomnieć. Udzielałam tam różnych korepetycji, najczęściej do nauk ścisłych.

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Jak szybko postępowała choroba Pani męża? Czy miał jakiekolwiek szanse na powrót do zdrowia?
(Dyrektor cyrku Asia)

Unknown pisze...

@Dyrektor cyrku Asia
Mój mąż nie miał już żadnych szans na powrót do zdrowia, każdego dnia coraz bardziej chudł, często mdlał i kaszlał krwią, to była choroba niewyleczalna.

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Domyślam się , że kłamstwo to bardzo Pani ciąży na duszy. Jestem pewien , że okłamując męża nie chciała i nie zrobiła mu Pani żadnej krzywdy. Proszę mi powiedzieć, czy gdyby nie ta nieszczęsna kamizelka Wasze ostatnie dni byłyby inne ?

( Egzekutor Czerwiakow - MW)

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Jak się Pani czuła gdy się Pani dowiedziała o chorobie męża (Kuntz Wunderli AN)

Unknown pisze...

@Egzekutor Czerwiakow - MW
Tak, myślę, że ostatnie dni byłyby inne, bo byśmy się nie przejmowali kamizelką, tylko bylibyśmy szczęśliwi tym, że możemy spędzić te ostatnie chwile razem. Żałuję, że jednak było inaczej.

@Kuntz Wunderli AN
Na początku w to nie wierzyłam... to znaczy nie chciałam w to wierzyć, ale potem okazało się, że to prawda, myślałam, że w tym momencie dostanę zawału serca, jednak wiedziałam, że mąż potrzebuje mojego wsparcia. To był okropny dzień.

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Co czuła Pani, gdy okłamywała swojego męża?
(Mleczarz Probst Laura)

Unknown pisze...

@Mleczarz Probst Laura
Na początku miałam straszne wyrzuty sumienia, ale z czasem się do tego przyzwyczaiłam, to się stało moją codziennością.

Fanfiki Gimnazjum pisze...

Dla czego nie porzuciła Pani pasożyta na pastwę losu skoro i tak wiedziała Pani że za niedługo umrze?
Była zima wystarczyło wyciągnąć szanownego małżonka na krótki "orzeźwiający spacer".
Zaoszczędziła by Pani czas, nerwy, oraz co najważniejsze: pieniądze.
Czerwiakow (Wiktor)

Unknown pisze...

@Czerwiakow (Wiktor)
Nie mogłabym tego zrobić, ponieważ to by wyglądało jak zabójstwo, a ja nie chciałam wyglądać na mordercę, a po mimo tego za bardzo go kochałam i chciałam z nim spędzić jak najwięcej czasu do jej śmierci. Nie było mi dla niego szkoda pieniędzy, nerwów, ani mojego cennego czasu.

Lawenda pisze...

Czy miała pani rodzinę która przeżywałaby tą stratę z panią czy zerwała z nią pani kontakt (wszakże nie wspominała pani nigdzie o rodzinie)? Czyżby to małżeństwo było nie według ich woli?

Unknown pisze...

Nie mam rodziny, ponieważ rodzice zmarli, a rodzeństwa nie miałam, byłam zupełnie samotna w tej ciężkiej chwili. Nie miałam do kogo się zwrócić z moim wielkim żalem i bólem.

Prześlij komentarz