Pierwszy dzień Antoniego w szkole.
Był bardzo mroźny dzień, postanowiłem więc skorzystać z tego faktu i zrobić
coś pożytecznego
w mojej izdebce. Pomyślałem, iż załatam sobie mój stary kożuch. Biorąc się
do tej roboty, weszła jakaś baba z małym hultajem. Nic nie zdążyłem rzec a
kobieta już mi się kłania do nóg! Czekam, aż coś przemówi... Po kilku sekundach
pokłony ustały i zaczęła wreszcie gadać: "Kłaniam się panu profesorowi
i ślicznie proszę, żeby mi wielmożny pan tego oto wisusa wziął do nauki, a ręki
na niego nie żałował, jak rodzony ojciec…" Pomyślałem więc sobie: Nie
dość, że zarobię to jeszcze będę mógł lać urwisa jak syna własnego! Opcja nie
do odrzucenia. Wziąłem chłopaka pod brodę, popatrzyłem mu w oczy i
poklepałem... Oczywiście tylko po to, żeby zrobić dobre wrażenie
na matce tego hultaja. Powiedziałem, że ładny chłopak z niego... Naprawdę był ładny, miał jasne
kędzierzawe włosy, ciemne brwi i ciemnoszafirowe oczy, hipnotyzujące prawie!
Zapytałem po chwili chłopca: Umiesz ty coś? - nic nie zdołał powiedzieć, tylko
matka się wtrąciła i odpowiedziała: "Myślę, że chyba nic nie umie."
Lekko się załamałem, przecież każdy urwis coś umieć musi! Po chwili jednak do
głowy myśl mi przyszła, że i tak te matoły nic w szkole się nie nauczą, więc na
jedno wychodzi... Matka jeszcze potem dopowiedziała: "Antek to chyba tylko
uczył się bydło paść, drwa szczypać, wodę ze studni ciągnąć i chyba już nic
więcej." Pobrałem opłatę czterdziestu groszy i zainstalowałem łobuza do
szkoły. Kilka dni bo wizycie w mojej izbie, chłopak zjawił się w szkole. W ten
dzień było strasznie zimno, pękł piec i żeby tego było mało drzwi się nie domykały.
Po kątach szkoły siedział biały mróz i wytrzeszczał na wszystko iskrzące
ślepie. Wszystkie gamonie miały czerwone twarze i ręce trzymały w
rękawach. Ja natomiast miałem na sobie mój cieplutki kożuszek i baranią czapkę
na głowie. Posadziłem Antka pomiędzy uczniami, którzy nie znają jeszcze liter.
Zaczęła się pierwsza lekcja z moim nowym uczniem... Wziąłem kredę w moje
skostniałe od zimna palce i napisałem na tablicy literę...- Patrzcie, dzieci! -
powiedziałem. - Tę literę spamiętać łatwo, bo wygląda tak, jakby kto kozaka
tańcował, i czyta się "A"… Powtórzcie! a… a… a… - A!… A!… A!… - zawołali
chórem uczniowie pierwszego oddziału. Nad ich piskiem górował głos jakiegoś
ucznia, lecz nie wiedziałem jeszcze, że to był Antoni. Narysowałem drugą
literę... Tę literę - powiedziałem - zapamiętać jeszcze łatwiej, bo wygląda jak
precel. Pamiętajcie sobie, że precel jest podobny do tej litery, która nazywa
się "B". Wołajcie: be! be! Chór zawołał: BE! BE! - Tym razem Antoni
wyraźnie górował głosem nad innymi. Zwinął obie ręce w trąbkę i beknął jak
roczne cielę. - W klasie wybuchnął śmiech, a ja miałem ochotę go dać gołego na
dach szkoły. - HĘ! - krzyknąłem do Antka. - Toś ty taki zuch? Ze szkoły robisz
cielętnik? Dajcie go tu na ROZGRZEWKĘ! Ten hultaj ze zdziwienia aż osłupiał,
ale nim się opamiętał, już dwóch najsilniejszych ze szkoły chwyciło go pod
ramiona i wyciągnęło na środek. -A nie becz, hultaju! A nie becz! -
Powiedziałem. Wyrysowałem trzecią i czwartą literę, dzieci nazywały je chórem, a
potem nastąpił egzamin. Pierwszy oczywiście odpowiadał ten łobuz! Wiedział
tylko jedną literę - "A"... Znowu przeprowadziłem mu rozgrzewkę. W kwadrans później zaczęła się nauka
oddziału wyższego, a niższy poszedł na rekreację, do mojej kuchni. Tam jedni
pod dyrekcją gospodyni skrobali kartofle, drudzy nosili wodę, inni pokarm dla
krowy, i na tym zajęciu upłynął im czas do południa... Wszyscy rozeszli się do
domu i tak upłynął pierwszy dzień Antoniego w szkole.
12 komentarze:
Proszę opisać, cóż to takiego była ta rozgrzewka i jak miała pomóc uczniowi coś zapamiętać?
Co czułeś jak matka Antka ci się kłaniała?
(Żyd-Błaszczi)
Co było czynnikiem motywującym Pana do przyjęcia ucznia do szkoły? Chęć zarobku, nauczenia Antka czegokolwiek czy może był inny powód?
(dyrektor cyrku- alfa)
Jaka wiedza, Pana zdaniem, była najbardziej dla Antka przydatna? Czego chciał go Pan nauczyć?
(Sąsiad małżeństwa- Natalia)
Dlaczego został Pan nauczycielem, skoro nie ma Pan żadnej sympatii do dzieci? (Żona z Kamizelki)
Dlaczego wybrał Pan na swój zawód akurat pracę nauczyciela?
(sasiad małżeństwa- AS)
Kim chciała Pani zostać w dzieciństwie?
(mąż Kuba K.)
Co robił Antek, że tak bardzo działał Panu na nerwy?
(Dyrektor cyrku Asia)
To co Pan robi to KRYMINAŁ!
Jak można bić dzieci i to jeszcze za pieniądze?!
Proszę natychmiast odpowiadać, albo dzwonię na policję.
Czerwiakow (Wiktor)
Czemu był Pan taki brutalny wobec dzieci? Czy dyrektorka nie miała skarg ?
@Nessa -ROZGRZEWKA polegała na wyciągnięciu delikwenta przez dwóch najsilniejszych uczniów ze szkoły na środek klasy (w skrajnych momentach sam to robiłem), następnie uczeń dostawał kilka "tęgich razów". Była to kara za nieposłuszeństwo lub nie wykonywanie swoich obowiązków szkolnych (na przykład przeszkadzanie na lekcji lub złe odpowiedzi przy moich pytaniach). Dzięki temu DZIECI uczyły się intensywniej i były bardziej posłuszne na zajęciach, ponieważ wiedziały jakie są konsekwencje ich czynów.
@Żyd-Błaszczi -Czułem się dowartościowany, ponieważ dzięki takim zachowaniom pokazuje się swój szacunek do danej osoby, zarazem jednak była to dość nie komfortowa sytuacja... Nie wiedziałem jak mam się zachować.
@dyrektor cyrku- alfa -Oczywiście, że chęć zarobku... Nie dość, że dostawałem pieniądze od gminy to jeszcze naiwni rodzice uczniów płacili mi praktycznie za NIC...
@Sąsiad małżeństwa- Natalia -Antoniemu była potrzebna przede wszystkim wiedza techniczna, ponieważ wspominał, iż chce w przyszłości zostać konstruktorem wiatraków. Lecz ja nie miałem ambicji by jakąkolwiek wiedzę wpajać do mózgu tego małego HULTAJA.
@Żona z Kamizelki -Nauczyciel to bardzo szanowana praca wśród mieszkańców wsi, ponad to jest ona bardzo dobrze opłacana według mnie.
@sasiad małżeństwa- AS -Jak we wcześniejszej wypowiedzi wspomniałem jest to dobrze opłacalna praca. W szkole mogę robić z uczniami co mi się żywnie podoba a rodzice i tak będą mieli do mnie szacunek.
@mąż Kuba K. -W dzieciństwie pragnąłem zostać profesjonalną syrenką, pozującą do zdjęć w wodzie.
@Dyrektor cyrku Asia -Antoni BEKAŁ na lekcji, był bardzo hardy na moich zajęciach, nie uczył się REGULARNIE, bezczelnie do mnie pyskował oraz nie znał podstaw kulturalnego zachowania w szkole... Myślę, iż te argumenty wystarczą Panu do zrozumienia moich nerwów wobec tego ucznia.
@Czerwiakow (Wiktor) -NIECH PAN DZWONI! -Nie ma Pan żadnych świadków, oraz jakichkolwiek dowodów! Przecież rodzice tych małych głąbów mówili, abym traktował ich jak własne dzieci, więc tak uczyniłem! Nie mam sobie NIC DO ZARZUCENIA PANIE CZERWIAKOW. A PAN... Idź przepraszać dalej szanownego Pana Bryzżałowa. Żegnam ozięble...
@Pan Ignito -Nie mam zamiaru powtarzać swoich wypowiedzi... Po prostu rodzice kazali mi traktować swoich uczniów jak rodzone dzieci. Zapraszam do zapoznania się z pozostałymi odpowiedziami PANIE IGNITO... żegnam również ozięble.
****************UWAGA*********************************************************************
- Oznajmiam wszem i wobec, iż nie będę od godziny 22:05 funkcjonował na komputerze, proszę o nie zadawanie pytań, gdyż nie będę miał możliwości na ich odpowiedź. Dziękuję za wyrozumiałość i cieplutko pozdrawiam c:
- Kuba Ciszewski
***********************************************************************************************
Prześlij komentarz